Ja nikogo nie odwodze od szczepien.
Wrecz przeciwnie,sa potrzebne.
Ostrzegam tylko,by rodzice byli ostrozni.
100pln,na prywatne zrobienie badania EEG nikogo nie zrunuje,a moze uratowac dziecko.
To warto przemyslec.
czyli nie kazdemu szczepionki sluza
ale trzeba pamietac tez o tym, ze sa nosiciele chorob, niekoniecznie wirusowych -sami nie choruja, ale potrafia zabic sama swoja obecnoscia, nawet gotujac obiad - a raczej deser
Nosicielstwo,to juz inna bajka,i szczepionki im nie pomoga.
gorzej - sam bedac “zdrowym” mozesz zaszkodzic innym
Pracujac z zywnoscia,powinno sie miec,rsw.ksiazeczke zdrowia,by ja otrzymac,miedzy innymi,trzeba zrobic badajia na nosicielstwo.
Swego czasu pracujac na loloniach,majac kontakt z dziecmi,musialem miec taka ksiazecxke,
Nie bylo natomiadt problemu,ze jie posiadam szczepien.
Znam to. I jeszcze kilka innych.
szczepienie do nosicielstwa ma sie nijak
mozesz byc nosicielem, osoby Tobie bliskie na to nosicielstwo sie uodpornia
akutat przyklad tej tyfusowej pani? prace zmieniala czesto - charakterek zdaje sie miala nieciekawy
ile moglo byc podobnych przypadkow, ze ludzie zyjac z nosicielami sie moga uodpornic?
Ilu sie moglo uodpornic?
Na to pytanie Ci nie odpowiem i pewnie nikt,Ci nie odpowie,nawet bakteroolodzy.
Stopien odpornosci roznych ludzi jest rozny.
Tak jak nie ma zadnych badan,ze to szczepionki spowodowaly zmniejszenie zachorowalnosci na rozne choroby.
Inne organizmy,inne odzywienie,inne podejscie do higieny osobistej,inne warunki przechowywania zywnosci,postep madycyny,to wszystko razem wziete,pewnie ma wiekszy wplyw na nasze zdrowie niz szczepionki.
Ale moge sie myslic,nie jestem fachowcem w tej dziedzinie.
A statystyki,to sa statystyki,mozna nimi zaglowac,niczym pileczkami.
Niejaki Robert Kennedy ustanowił nagrodę 100 tys. $ dla tego, kto udowodni, że szczepionki są nieszkodliwe. Póki co, nie ma komu tej kasy przekazać.
Nie ma takich badan,wszyscy zaslaniaja sie statystykami.
A statystyka podaje,ze idac na spacer z psem,mamy po trzy nogi.
Sam pamiętam 2 szczepienia. Jedno które pozostawiał znak więc mam znak. I drugie w wojsku po którym 2 dni ręki nie mogłem podnieść. Nie było skuteczne chorowaliśmy nadal
A ja nie szczepiony i nie choruje,syn podobnie.
To ze jestem na wozku,to juz inna sprawa.
Robiac badania synowi,na wlasny koszt, uchronilem go, od kalectwa,lub smierci.
Nikt nie chcial dac skierowania,pomimo moich powiklan, poszczepiennych.
i nie ma reguły
Najgorsze,ze sluzba zdrowia umywa rece,gdy juz cos sie podzieje.
Moi rodzice musieli kupowac leki za dolary,poczatkiem lat 60’
Cale szczescie,ze bylo ich na to stac.
Zwykle apteki zlotowkowe,nie dysponowaly tymi lekami,
spokojnie w Polsce też było podobnie. Był lekarz który leczył i wyleczła prywatnie.
Tez wtedy zylem w Polsce,tez zostalem wyleczony,
Tyle,ze rodzicow koszyowalo to setki dolatow.
A wiesz ile zarabial robotnik,w roku 60’ 15-20$/miesiac.
A bodajze dziesieciodniowa kuracja kosztowala wiecej,niz 20$
nie wiem wiem że mialem opiekę komuny nie jak dziś
Byla opieka komuny,ale nie proponowala lekow,ktore byly potrzebne.
“opiekę” , nie opiekę
szczepionka nie powinna byc dawka uderzeniowa
glupota jest pakowanie w ledwo co urodzonego dzieciaka jakies dawki nawet oslabionych bakterii doprawionych porcja nieobliczalnych wirusow
a w ogole co z tym zdjeciem kociego przychowku?