Poznałam go na jakiejś stronce ( albo jak kto woli witrynie) internetowej. Niebrzydki, niegłupi, chyba niebiedny. Okres intensywnej znajomości trwał pełne dwa tygodnie, niemal dzień w dzień od rana do wieczora poznawaliśmy kolejne obszary niezbadanych sfer własnych ‘zmysłów’, po czym wysiadłam z tego wagonika, tak bez powodu, a on… on nie przestaje teraz pisać do mnie. Zakochał się?
Chyba niepotrzebnie dałam mu zbyt szybko swój numer telefonu… ale przyznam, że jeszcze nikt inny nie pisał mi tak uroczo esemesków mam nawet lekkie poczucie winy… że się nie odzywam. Bo było tak miło na tej stronce internetowej.
Też tak macie, że bez wyraźnego powodu tracicie zainteresowanie kimś, bez chęci poznania kogoś realnie? Z czego to może wynikać?
Na stronie ( witrynie?) to nueee ale w realu raz. Jak tylko się odezwał nagle podobac przestał. Dopóki się tylko patrzył i usmiechał bylo ok. Przystojny był. Jedynie.
Czasami na takich forach są fajne osoby do poznania. Nie tracę zainteresowania, chyba że ona sama przestanie się odzywać. Ale nie powiem, są czasami inspirujący ludzie.
Tak bez powodu nie tracę zainteresowania kimś, z kim jestem w dobrych relacjach, chyba, że ktoś po pewnym czasie zacznie mnie czymś drażnić albo robiłby się namolny, to przystopowałabym gościa i odpisywała tylko na niektóre smsy. Jeśli ktoś mnie czymś zainteresuje i znajomość się rozwija, to mam ochotę go poznać na żywo, tylko muszę czuć, że to już jest ten moment. Kiedyś ktoś chciał wcześniej niż ja spotkać się ze mną. Ja nie byłam gotowa, ale po pewnym czasie, to ja nabrałam ochoty, a ten ktoś się wymiksowywał. Może z nieśmiałości? może z obawy przed przerwaniem jakiegoś poczucia bezpieczeństwa. Z niektórymi dobrymi znajomymi z internetu jestem w dobrych relacjach i codzienne kontakty zamieniły się na jakieś rzadkie, ale spontaniczne raz na jakiś czas. Nie tęsknimy za sobą, ale jak nam się zachce pogadać lub się spotkać albo o czymś poinformować, to wiemy, gdzie siebie szukać. Z kolei mam/miałam takich dwóch bardzo dobrych znajomych z internetu, takich z tych codziennych, ale nasze drogi się rozeszły, to znaczy te dwie osoby spaliły za sobą mosty, nie ma z nimi kontaktu, żadnego.