kapitalizm, to wiadomonacyjno-religijne ogłupianie nieistniejącym w ekonomii zyskiem?
Tylko eko-socjalizm!
Eko-dyktatura komunistyczno - populistyczna.
Ze swietlistym przywodca.
Nie zależy mi, aby być przywódcą. Zależy mi, aby wszyscy byli szczęśliwi…
Uderz w stół…
Nie bardzo łapie związek artykułu z pytaniem. Czy siatkówka to zdobycz drapieżnego kapitalizmu czy demokratycznego socjalizmu? A może Polsat na coś wspólnego? A może chodzi o rysia wazelinę czarneckiego?
Inwestuje się w kapitalizmie dla zysków, które nie istnieją. Taka atrakcyjna gra jak siatkówka nie może być udostępniona dla ogółu populacji po wprowadzeniu kategorii wzrostowych, bo inwestorzy zaraz zablokowaliby takie rozwiązania…
Skąd środki na inwestycje?
.manna z nieba.
Zyski nie istnieją? W ciągu ostatnich 40 lat populacja ziemi się podwoiła. Czyli ludzie powinni być biedniejsi o połowę. A są? Czy może każdym narodzinom towarzyszy narodzenie się worka z dolarami?
No właśnie. Skoro zysk nie istnieje, to ilość pieniędzy powinna być stała.
W Polsce to trzeba dać po 1000+ i wszyscy będą szczęśliwi
A co bylo zanim Fenicjanie (pdobno oni) wynalezli pieniadze?
Moze od razu 10000+?
Bo zanim wydrukuja odpowiednia ilosc banknotow? To choc na papierze sie zaoszczedzi…
Z dysponowania pracą i z kredytów…
Nie ma żadnego uzasadnienia logicznego teza, wg której przy wzroście populacji, powinni obywatele być biedniejszymi, o ile proporcjonalnie nie rośnie bezrobocie…
Ilość pieniędzy w gospodarce podąża za ilością pracy i za jej wydajnością, a to mogą być różne wartości…
Pieniądz to TYLKO narzędzie ułatwiające wymianę efektów pracy w społeczeństwach…
@Szczery_do_BULU, do zrozumienie nie istnienia zysku w ekonomii, wystarczy aż nadto poziom 3-ej klasy szkoły podstawowej. Nie trzeba rozpatrywać wszystkich relacji ekonomicznych w społeczeństwie. Wystarczy sprowadzić je do relacji między dwoma stronami. Jeśli jedna strona będzie chciała wystawiać wyższe ceny za swe produkty, niż wynikają one z kosztów wytworzenia produktów, uniemożliwi drugiej ich nabywanie, i straci partnera do współpracy i wymiany. To jeden sposób argumentacji za nieistnieniem zysku w ekonomii.
Drugi już przytaczałem na Pytamy wielokrotnie, w tym przed kilku dniami. Wynika z niego, że zatrudnieni otrzymują za swą pracę wynagrodzenie, które dla właściciela produktów, czyli inwestora, biznesmena, jest kosztem wytworzenia produktu. Aby inwestor uzyskiwał zysk ze swego biznesu, musiałby sprzedawać swe produkty po cenach wyższych od kosztów ich wytworzenia, tylko że wtedy zatrudnieni, będący jednocześnie konsumentami, nabywcami produktów, nie będą mogli ich nabyć po wyższych cenach, bo nie otrzymują wyższych wynagrodzeń, umożliwiających im nabycie produktów po wyższych cenach, a jeśli inwestor podwyższyłby im wynagrodzenia, to wzrosną jego koszty wytworzenia produktów, więc żadnego zysku nie osiągnie.
Lepszy na wolności kąsek byle jaki,
niźli w niewoli przysmaki.