Dla mnie to wielki ból

Powiedz to szaraczkowi? Od razu zapyta czy to byl ojciec czy syn? :wink::rofl:

2 polubienia

To ja juz wolę topienie Marzanny…

2 polubienia

Ach…a ja myslalem ze chodzi Ci o częstotliwość nagrywania.Ktora jest nieprawdopodobna :laughing:
Wrote do tematu gdy sam posłucham.Prawdopodobnie jutro.

1 polubienie

I przesłuchałem w nienagannej ciszy,przy pełnej jesieni za oknem…
I po raz kolejny,nasuwają sie podobne wnioski co przy kilku innych okazjach spotkań,z muzyką klasyczną XX wieku.Otóż jest dla mnie rzeczą łatwo zrozumiałą i oczywistą,że tak wiele razy,muzyka rockowa sięgała po inspiracje czy nawet aranżacje z tego typu dzieł.
A jest to nowatorski balet,niesamowicie zrytmizowany,wręcz agresywnie brzmiący w swej narracji,opisującej owo święto które ma coś z pradziejów,coś z pogańskich obrzędów.
“Coś” bo przez wstęp,rozwijanie i dramatyczne zakończenie,jest to skończone dzieło sztuki,chyba faktycznie w balecie znajdujące swe najbardziej uniwersalne wydanie.Tak taneczne jak malarskie a przede wszystkim nowatorskie muzycznie.
Jest rzeczą oczywistą iż jest to praprzodek muzyki filmowej,tej ilustracyjnej,opowiadającej,podejmującej iście malarskie próby odmalowywania emocji.
Pierwsze wykonanie miało miejsce tuż przed I wojną światową i odbiło się od muru niezrozumienia…Na powrót do tematu,jego odbiór i dalsze przełamywanie lodów,trzeba było czekać długie lata…
Jeszcze więcej lat musiało upłynąć aby wspomniane inspiracje zaowocowały czy to w sztuce filmowej czy strickte muzycznej.A wracając do niepokornego rocka…Czy ktoś miał “papiery” aby stanąć obok takiego dzieła lub też przenieść ten pozorny a jednocześnie,jakże podobny"zgiełk"[jazz :wink:] do świata własnej wyobrazni czy kompozycji?Wielu przecież korzystało,szczególnie na przełomie lat 60/70.Ale gdybym miał wskazać jedno nazwisko,bez wahania,byłby to Frank Zappa

1 polubienie