Tęsknota, żal do losu, (ogólny) lęk, skarga na swój los i płacz oraz pieśń wyłkana w żałobie a nie ma nadziei?
Jak to przezwyciężyć (czas nie pomaga}?
Tęsknota, żal do losu, (ogólny) lęk, skarga na swój los i płacz oraz pieśń wyłkana w żałobie a nie ma nadziei?
Jak to przezwyciężyć (czas nie pomaga}?
Ja już powoli się do tego przyzwyczaiłem ale tylko trochę.
To tak jak ja. Całkowicie przyzwyczaić się nie da.
Od dawna nie mam nic takiego.Byly chwile 11 lat temu.Czasem zdarza się jakiś kryzys lub znacznie częściej,zlosc z uwagi na zrobiona głupotę ale żal czy lek???
A już absolutnie nigdy nie rozstaje się z nadzieja!
Jedyne co przygnębia i od czasu do czasu,wkręca w glebę,to przemijanie.
Na to jednak nie ma sposobu.Kazdy kto choć z rzadka używa mózgu,cos o tym wie.“Los człowieka” ze zapożycze pewien tytuł…
O upływie czasu nie wspomniałem, bo nawet nie ma sensu.
Jeżeli tak jest to jesteś szczęśliwym człowiekiem.
Nie przeczę.Pisalem już o tym wielokrotnie, obficie uzasadniając.Nawet wczoraj…
Bo czasem,mimo że cholernie się starasz,życie latami dowala tak,że nie ma już nawet nadziei na nadzieję.
No niestety, ale chyba tak jest.