Częściej mówi się knajpa czasem jeszcze bar
No niezupelnie.
Wina (nie pisze omozgotrzepach) nie opisuje sie czesto jako wino (zaszczytu dostepuja glownie stolowe, takie do picia w stanie rozcienczonym i cos posredniego miedzy winem i zajzajerem sprzedawamym w kartnikach), ale litania -rodzaj, rocznik, smak, sposob przechowywania i inne imponderabilia jak np. gatunek winogron czy certyfikacja regionalna.
Knajpa to coś bardzo potocznego.Natomiast bar [z piwem] ostatni raz odwiedziłem ok. roku 1984 w Suwałkach przy Placu Konopnickiej.Rownie dobrze można takie przybytki nazywać mordowniami lub krainami latających kufli.
Niby dyskusja narodowa [!] z początku wieku mniej więcej,dotyczaca zastąpienia słowa"pub" już ucichła i nikt przy zdrowych zmyslach kruszyć kopii nie będzie z tego powodu ale jedyne co się zmieniło to jedynie to ze w owych, jak wolisz, knajpach,w ogóle nie używa się słowa pub czy innego a jedynie stosuje nazwę jak pamiętane przeze mnie, stajenka Pegaza,Lubuska,Regionalna,Artystyczna itp.
Są oczywiście wyjątki jak przede wszystkim te miejsca które odwołują się do przeszłości.Wtedy jest i bar, i zajazd, gospody i tawerny
Nie piłem jeszcze tego, ale niejaki @benasek na pewno…
Kto jak nie ja, ma pamiętać owe “lokale” w PRL, zwane służbowo pijalniami piwa, a potocznie mordowniami. Podawano tam w kuflach zlewki szczyn przeróżnych czasem wzmacnianych wodą albo spirytusem gorzelanym. Nieraz na wolny kufel trzeba było poczekać w kolejce, a samo jego “mycie” przed użyciem napawało wrażliwszych odruchem wymiotnym, ale i tak chętnych było zawsze więcej niż kufli w tych placówkach “kulturalno - oświatowych”. Kible oszczane i osrane, ze dwóch spało na podłodze, albo w ogóle nieczynne, Uroczy aromat sików roznosił się po okolicy i już z dala wiadomo było, że w pobliżu mamy mordownię albo zarzynalnię. Te placówki gastronomiczne były znakiem peerelowskich czasów i nieodłącznym elementem krajobrazowym wszystkich miejscowości w kraju.
W latach 80 brałem udział w konflikcie honorowym na terenie pijalni piwa w Kościerzynie. W powietrzu latały nie tylko kufle, ale wszystko, zo nie było przymocowane łańcuchem…
Myślę, że oprócz Ciebie, to jeszcze @Bingola będzie pamiętał.
Mordownie to miejsca ponadczasowe i wystepujace na wszystkich kontynentach, może z wyjątkiem Antarktydy, bo z pingwina trudno cos upedzic, ale jak daje się zrobic wino z mewy to może i nielot się nada?
https://jaktodaleko.pl/wino-z-mewy-alkohol-ze-sfermentowanego-ptaka/
@collins02 - ta Łomża to oldskulowa etykieta, co można tez poznać po pękatej butelce, dziś się takich praktycznie nie spotyka.
A powinno walić w łeb!
Z tym piwem może być analogiczna sytuacja, jak kiedyś w masłem, które w przypadku tych niespełniających określonych w unii norm, stało się tłuszczem do smarowania pieczywa.
Akurat Łomża w butelce 0,3l to jedno z moich ulubionych i na szczęście bywa tu i ówdzie dostępna. a ta oldschoolowa etykieta to wynik zmian sprzed kilku lat, gdzie wówczas znikła grafika z tańcząca parą w strojach ludowych.
Bardzo dawno nie piłem tego piwa. Coś mnie się mgli pod deklem, że w zamierzchłych czasach było Łomżyńskie…
No właśnie! To taki strzał w stopę. Faktycznie wyroby masłopodobne, czekoladopodobne, sokopodobne nie mają nazwy rodzajowej, tylko jakieś drętwe teksty, żeby wprowadzić w błąd ludzi. Więc dziwię się, ze producenci piwa (a chodzi jak widać o główne kompanie piwowarskie) stosują taką taktykę. Ale z drugiej strony – czy istnieją podróbki piwa? Obecnie chyba już nie.
Jako to nie? A przykladowo na ten przyklad, piwo z sokiem? A, nie…, to już świętokradztwo…
Zapomniales o bezalkoholowym.
A wlasnie sie zastanawiam czy tego typu napój to jeszcze piwo?
Smaczne jest…
Piwo, bo jest warzone
Szkoda, że tu nie ma minusów, bo za powyższe dałbym ci takiego, jak stąd do Hiszpanii…
Co z tego, że warzone, jak procenta nie ma…? Bez procenta, to nędzna podróba jest…
Biedny @birbant , rece mu do kostek opadną przy tych naszych pomysłach.