Gorący dzień w sejmie. Trwają prace nad projektami aborcyjnymi.
Od razu uruchomił się episkopat.
Episkopatowi może hormony szaleją…bo po co ktoś ma mieć lepiej skoro oni mają swoje zakazy i jako księża nie mogą mieć motyli w brzuchu…
Dlatego, że o tym powinny decydować kobiety, a wzięli się za to mężczyźni i to w większości stare dziadki lub klerolubne.
Chyba trzeba, żeby zebrały się kobiety razem i zdecydowały, czy mężczyznom wolno piwko pić.
a księdzom lubieżnie patrzeć na gosposię.
Nunu, w ostateczności można iść na całość i każda pani może
hmmm jak by to delikatnie ująć…
pas cnoty założyć.
Może chcą cofnąć czas do średniowiecza… i czują się jak w swoich czasach
Prawo do aborcji nie równa się z obowiązkiem jej przeprowadzenia.
Kobiety powinny mieć prawo do decydowania o swoim życiu i zdrowiu.
Zagwarantowanie kobietom prawa aborcyjnego nie oznacza, że się z automatu na nie zdecyduje, nawet gdy dziecko będzie śmiertelnie chore.
Kobieta musi się czuć bezpiecznie, a decyzje jakie podejmie, to już jej sprawa i jej sumienia.
Tak jak pisze @joko sprawą zajmują się głównie mężczyźni, a jeszcze kler dolewa oliwy do ognia (oni powinni mieć najmniej do powiedzenia), dlatego to tak długo trwa.
Bo to człowiek jest?Ta zbitka tkanek i komórek jak mówili dziś w sejmie ma swoje wyjątkowe DNA, inne od matki,inne niż ojciec,inne od reszty ludzi.
Bo przed 11 tygodniem zlepek tkanek i komórek,a po 12 tygodniu człowiek i już nie można usuwać…Dlaczego życie kobiety jest ważniejsze niż małego człowieka które nosi?Episkopat tu wspomniany bronił i broni życia od poczęcia do naturalnej śmierci i ma choćby wymienione wyżej argument.To nie są moje słowa ,nie chce się tutaj z nikim wykłócać ale z pewnością trzeba czasem wysłuchać i drugiej strony .
Zresztą dodam stronę tego konfliktu która dziś jest jakby w cieniu,rzadko o nich się wspomina ale to jest siła niebagatelna .To lekarze i personel medyczny,który towarzyszy przy tego tupu zabiegach.Nikt nie porusza tematu bo dobrze wiedzą,że mało mają do gadania.Lekarze dziś to siła z ktorą każdy musi się liczyć.Nikt nie badał ilu może powiedzieć nie i wcale nie powoływać się na klauzule sumienia.Nikt im nie podskoczy nawet sąd i prokurator.Nikt nie potrzebuję martwych przepisów i nowego konfliktu,gdzie następne podwyżki mogę nie załatwić sprawy.
Bo w naszym zacofanym kraju ciążę kobiety prowadzą: ksiadz, polityk i prokurator. Jesteśmy panstwem, w ktorym paralment jest 3 razy bardziej konserwatywny niz społeczeństwo, ktore go wybralo. O prezydencie juz nawet nie wspomnę. I jeszcze dlugo nic sie nie zmieni.
Przepraszam jestem piwolubna . Dajemy sie jako ludzie terrorzowac ,bo jakis w bialym ubranku jest nieomylny?
Na nieszczęście dla ogółu tutaj zgromadzonych wtrącę swoją łyżkę dziegciu do meritum głównego spektrum omawianego problemu.
A poważnie … sam temat został bardzo płytko zapowiedziany przez autora, niemniej zgodnie z ”wykładnią” miłośników nauk spadkobierców Marksa. Do argumentacji użytej podanej w niektórych wypowiedziach nawet ciężko się odnieść, ale widać, że nauki postkomuchów wydały plon…
Zacznijmy od argumentu prawa kobiet do decydowania o swoim ciele. Współcześnie, nawet w naszym kraju, kobiety mają niemal nieograniczone prawa do decydowania w zakresie własnego ciała. Niemniej jest to tak lotny slogan, że dzięki praniu mózgów w wykonaniu marksistów jest używany również w kontekście przerywania życia nienarodzonego dziecka. W momencie zapłodnienia tworzy się unikalny zestaw DNA determinujący powstanie organizmu o indywidualnych o niepowtarzalnych cechach osobniczych, z czego sprawę powinien sonie zdawać każdy, kto nawet z miernym skutkiem skończył podstawówkę. Każdy z nas przechodził przez te etapy rozwoju i gołym okiem widać, jaki w każdym zaczątku takiego życia drzemie potencjał. Tak więc w wyniku walki o prawa kobiet de facto toczy się walka o prawo do terminacji życia innej osoby. Wszak pierwszej rewolucji komunistyczne ”le liberte dla uciśnionych” zawsze oznacza eksterminację wroga, który tej idei stoi na przeszkodzie.
Faktem jest, że ciąża znacząco wpływa na ciało kobiety, faktem jest, że życie rozwijającego się młodego organizmu w całości zależy od ciągłości życia matki, ale czy to daje prawo do dowolności zabicia tego życia? Jest to w moim odczuciu moralnie wątpliwe i wcale nie chodzi mi o wykładnię naszego Episkopatu czy innych powołujących się na KK. Co do samej roli polskiego Kościoła, moim zdaniem wiele on napsuł w kwestii samego problemu aborcji. KK powinien być w roli autorytetu i nauczać swych wiernych, a nie być stroną w tym konflikcie. Tak przynajmniej wynikałoby z wykładni Biblii … idźcie i nauczajcie, a nie zmuszacie innych jak mają żyć, rozliczanie i sądzenie nie jest w waszym zakresie obowiązków. Basta. Naruszenie poprzedniego kompromisu było strzałem w kolano ze strony środowisk kościelnych i od razu wiedziałem, że tak się to skończy.
Że co? Że zlepek komórek? Każdy z nas od poczęcia do śmierci jest zlepkiem komórek. Jest tylko kwestia rozwoju świadomości w tym zlepku, że potrafi się sam obronić.
Jak ja to widzę? Jeżeli kobiety domagają się prawa do przerywania życia swych nienarodzonych dzieci, powinny je mieć … pod warunkiem, że nazywamy rzeczy po imieniu.
Bo człowiek lubi przesuwać granice, próbuje jak nie z prawej to z lewej, ale są też strażnicy uniwersalnych, niepodwazalnych i ogolnoludzkich wartości i nie pozwalają krzywdzić bezbronnych niewinnych istot. Bronią życia i wciąż muszą udowadniać, że kobieta i dziecko to dwa organizmy, organizm dziecka nie znalazł się tam przypadkowo, sam się nie wpraszał, nie może przeżyć bez organizmu kobiety, a skoro już do tego doszło, to nie jego wina, że tam jest i tak jak każda istota ludzka zasługuje na szacunek i rozwój. Kobieta może decydować o sobie do czasu zanim pojawi się w niej nowe życie. Zamiast troszczyć się i dbać o ten skarb, to bez przerwy trzeba jej udowadniać, że może znaleźć inne rozwiązanie niż aborcja, że lekarze troszczą się o nią i jej dziecko.
o przepraszam, kobiety też piwko popijają😁
Dlatego uchwała zabraniałaby piwka mężczyznom a nie kobietom
Tutaj chodzi o szum. A nie o samą aborcję. W polityce zawsze musi być coś, żeby wywołać negatywne emocje. Aby było kontrowersyjnie, trochę zamieszać… I jeszcze episkopat wsadził paluch w sprawę. Prawdopodobnie zmiany będą na korzyść kobiet, a prawo aborcyjne będzie łagodniejsze. Tak przynajmniej myślę.
Korekta. Kobiety nie decydują tylko o swoim ciele, ale i o innym ciele - ciele dziecka
Kolego, nie poroniles samoistnie? Nie kazde zycie sie da utrzymac, przy życiu i tu marksizm? Obowiazkiem aborcja nie jest. Jest tematem zastępczym. Prawo do czegos nie jest nakazem.
A gdzie w tym czasie jest tatuś? Robi nastepne? Wiem, cynizm to jest.
Poronienie i aborcja to jak zestawienie przysłowiowego piernika z wiatrakiem, czyli wyszło zwyczajne, nic niewnoszące pierniczenie.
Faktycznie takie prawo nie jest nakazem, ale z drugiej strony definiwnie odbiera wszelkie prawa zabijanemu człowiekowi.