Co was wtedy tak rozbawiło, pamiętacie?
Pamiętam. Piosenka o jabłuszku pełnym snu. To było przy ognisku. Zakrapianym. Śpiewaliśmy o tym jabłuszku wtedy, gdy człowieka już wszystko rozbawia i zamiast słowa “jabłuszko” wstawialiśmy różne przedmioty itp, np. linijka pełna snów itp. I ktoś wstawił imię naszej bardzo wścibskiej koleżanki. Ryknęłam śmiechem, zaraziłam tym śmiechem wszystkich obecnych, nie mogliśmy się uspokoić, mimo, że chcieliśmy, bo bolały nas już wszystkie żebra i nie można było złapać tchu. Próbowaliśmy śpiewać dalej udając powagę i wstawiając inne wyrazy, ale nie dało się, bo co chwilę ktoś wybuchał śmiechem, którym zarażał innych.
Miewałem takie ataki kilkukrotnie. W niektórych przypadkach nawet nie pamiętam dokładnie, co tak naprawdę mnie rozbawiło, ale za to pamiętam ból przepony.
Nie raz, ale niestety nie pamiętam…
Wiele rzeczy mnie śmieszy. Trudno wskazać co ostatnio. Pewnie jakiś polityczny filmik będący śmieszną przeróbką.
Ja to najczęściej w szkole na lekcjach tak miałem.
a teraz mam takie małe ataki śmiechu jak jakąs grafikę zrobię.
Dziesiątki razy.
Np. “Miś” i scena gdy Kowalewski po raz drugi wpuszcza do pokoju wesolego Romka…
Seksmisja,non stop bo to w sumie bardzo mądry film.
Koniec filmu,“Pół żartem,pół serio”
Sam siebie rozwaliłem do łez,myląc w wymowie w angielskim sklepie,klucz francuski z francuskim pocałunkiem