Dzień jak codzień u kota

moja kotka zdecydowanie wolala szafy, swiezo wyprane firanki i wyprasowane ciuchy.

4 polubienia

Mój też uwielbia ;))

1 polubienie

Ba!
Bo damą trzeba się urodzić :wink:

2 polubienia

Teściowie mojej najstarszej córki mieli kotkę, która miała dwa miejsca dla siebie; regał z książkami i telewizor.

1 polubienie

Skoro dzień kota, to też coś tu zapodam.
W zeszłym roku nagle pojawiła się w okolicy rudo-biała pręgowana kotka z połową ogona. Wyglądem, dość sterana przez życie. No i zarządziła po swojemu. Najpierw przygarnęło ją, mieszkające obok, młode małżeństwo, ale coś pręgowanej damie nie pasowało. Ona, ta kocia pani, zdecydowała, że będzie mieszkać u wszystkich.
I tak czyniła. W określonych porach zjawiała się w wybranym przed siebie domku i głośnym miauczeniem domagała się wpuszczenia. A gdy jej się znudziła wizyta, to też pod drzwiami takim samym sygnałem domagała się wypuszczenia. I ludzie to zaakceptowali. Do mnie przychodziła codziennie późnym popołudniem, wskakiwała mi na kolana i mruczała, a także trzeba było ją głaskać. Trwało to kilkanaście minut, bo chciała pojeść. Kiedy podżarła, domagała się wypuszczenia, opuszczała z godnością lokum, by po kilku godzinach, tak ok 21 pojawić się znowu. Noc spędzała w łóżku z moją sublokatorką. Rano na śniadanko wypijała sporą miseczkę mleka i zjadała rybę w każdej postaci, nieważne, surową, gotowaną, smażoną. albo boczek, który uwielbiała. I sobie szła do innych. Kociego jedzenia robionego w fabrykach nie zaszczyciła choćby jednym spojrzeniem. I tak przez rok, aż całkiem zniknęła.
Kiedy się pojawiła, wyglądała dość marnie, ale po krótkim czasie, aż błyszczała się z dobrobytu. No i nagle jej zabrakło. Szukaliśmy jej, gdzie się dało, ale bez rezultatu.

3 polubienia

typowy kot wedrowny, zeszla z tego swiata jak zyla - w drodze - albo ktos ja uszczesliwil na sile i gdzies wedrowki ograniczyl.
tak jest z moimi wedrownymi w pueblu - zima jest tego do michy kilkanascie sztuk, jak sie robi cieplej i ludzie przyjezdzaja to znikaja - wiele z nich pojawia sie w roku nastepnym. tak jak napisales - na odkarmienie.

1 polubienie

Moja Zocha wchodzi na zlew tylko po to by zdjąć z półki gumke do włosów. Wie, że zawsze tam leży

Za to ile razy ide do łazienki to zaraz idzie za mną żeby wejść do wanny. Moze miec pełną miskę wody ale woli gdy puszcze jej trochę i pije z wanny. Juz nawet ufa, że puszczę tylko tyle by sie napila a nie tyle by ją zmoczyc.

jakość masakra bo to kadr z filmiku.

4 polubienia

a to u kotow normalka - u mnie kicia miala kubeczek (z miski wody nie pila) na klapie od bidetu i ile razy ja do lazienki ona po swieza wode nalana do kubka

1 polubienie

Zawsze sie śmieje, że od kiedy mam koty to nie byłam sama w łazience :slight_smile:)

Za to jesli w zlewie jest garnek do umycia w którym stoi woda to tez woli z garnka.

2 polubienia

tiaa, za chwile zrobi sie kocie forum :crazy_face:
inna sprawa, ze kazdy zwierzak w domu to ma pomysly.
nawet chomik czy swinka morska, nie mowiac juz o krolikach

3 polubienia

Z królikiem to mi się tylko bobki do sprzątania kojarzą @okonek:confused:
Zero zażyłości, bliskości, “kumpelstwa”, współdziałania z człowiekiem nie zauważyłam … A może ja tylko na taki egzemplarz trafiłam ?
Nawet chomik i świnka morska była bardziej przyjazna…
A tak w ogóle, to szczury są the best ! :))

1 polubienie

Szczury są super. Tez zawsze myślałam, że króliki są do bani ale koleżanka ma królika, który robi do kuwety jak kot. Pół dnia biega po domu. Jest mądry i towarzyski.

1 polubienie

Mojej koleżanki szczur płakał, kiedy jego przyjaciel pies odchodził, wkrótce potem zmarł. Nie wiadomo czy z tęsknoty…
Co do królika, miałaś szczęście takiego spotkać, bo moje dwa do bani były.

1 polubienie

znajomi mieli krolika Arnolda. psa , a raczej suke dalmatke w domu w pionie ustawial - jak mu nie pasowalo jej zachowanie to zaczynal nagryzac pazury.
a za panem panciem to jak psiak chodzil.
osobiscie z tego ideologicznego wzgledu miesa kroliczego nie jadam.

2 polubienia

No to ja raz zjadłam królika w śmietanie w restauracji …
Dziś wiem, że na pewno bym tego już nie zrobiła… jak też koniny w życiu bym nie zjadła ! - jak mój dziadek - kochał konie !
No i dziwna sprawa u mnie - kurczaki, wołowinę, wieprzowinę jem bez ograniczeń…
Ki czort?

1 polubienie

królik mięso pycha

2 polubienia

Nie przesadzaj japończycy kochają świnki i wieprzowiny nie zjesz?

1 polubienie

Toć mówiłam j/w.

1 polubienie

ja wiem, bo kroliczyne jadlam, ale od czasu jak zobaczylam Arnolda w akcji jakos koscia w gardle mi staje.
mniejsze opory mam przy swinkach morskich - ale to z kolei trzeba nie miec wygoru, zeby ten typ proteiny jesc.

Jak bym swojego Tigiego widział …

1 polubienie