Dzień Taniego Wina

Spacery to samo zdrowiie
:rofl:

1 polubienie

To są ewidentnie nowe wynalazki…
Tu powinna byc reprodukcja Karioki,Sobótki,Kruszwickiego,patykiem pisanego,Liczyrzepy i wielu innych…

2 polubienia

Tesciowej juz nie mam,wiec nie bardzo interesuje sie grzybkami,roslinkami na zupke dla tesciowej)))

2 polubienia

ale kompocik z oleandra, galaretka z owocow lantany czy nasionka rycynusa (to tak na szybko, co moge zebrac w promieniu ok. 500 m) tez sa skuteczne :slight_smile:

3 polubienia

Dzień SŁODYCZY zaliczony!

1 polubienie

A to ja bym przprawil ocet opilkami miedzi.
Baaaarszo d9bra przyprawa))))

1 polubienie

trucizny zawierajace metal latwo wykryc, ale alkaloidy z roslin juz nieco trudniej.
i zawsze mozna zwalic na lakomstwo denata.
owoce lantany wygladaja jak jezyny

3 polubienia

To moze zalozymy stowarzyszenie pomocy zieciom)))

3 polubienia

W sam raz dla mojej tesciowej :crazy_face:

1 polubienie

Dzień taniego wina kojarzy mnie się z kultowem serialem telewizyjnem pt;“Stawka większa, niż życie”. J-23. Starsi wiedzą o co chodzi.

2 polubienia

Ja niestety nie wiem
Bo tak jak ty zapamietujesz prawie wszystko co czytales z historii tak ja mam w glowie tylkko psychologie, filozofie i fizyke kwantowa. Prawie cala reszta ucieka mi z glowy w zawrotnym tempie.
Takiego mam bzika i juz :stuck_out_tongue_winking_eye:

albo synowym - wtedy za patronke wezmiemy Lukrecje Borgia?

2 polubienia

@okonek
@Leone_Marco
Takie "smaczne rzeczy wymyslacie dla tesciowych…
To czemu ja o tym wczesniej nie wiedzialam?
Jeden posilek i byloby po klopocie
a tak to zdazyla rozwalic nasze malzenstwo i zastraszyc mi dziecko

2 polubienia

@ata-ata Już wyjaśniam. Otóż, główny bohater Stawki większej, niż życie, Hans Kloss, którego grał Stanisław Mikulski, miał pseudonim J-23. A w tym czasie, polskie wino, marki Wino kosztowało 23 zł. Nazywano je jabolem. Pierwsza litera; j. I tu nasuwa się skojarzenie; J-23.

4 polubienia

Jak to dobrze ze ma mi kto wytlumaczyc
Twoja pamiec jest mowiac wspolczesnym jezykiem polskim zaje…ta!!! (pozytywnie)

1 polubienie

Jaka tam pamięć? Czy wiesz, ile razu za młodu rzygałem po tych bełtach? :stuck_out_tongue:
A o grzańcach słyszałaś?

2 polubienia

W swiat grzancow wprowadzila mnie zona brata
Jest taki grzaniec nawet niezly…no i oczywiscie nie pamietam jak sie nazywa. Chyba kasztelanski. Kiedys mi nawet smakowal.
Ale moje doswiadczenie z alkoholami jest prawie zadne.
Na poczatku mialam troche problemow z moimi “artystami” bo towarzycho pilo wszystko, ale potem jakos zaakceptowali ze mam jeden kieliszek pelny przez caly wieczor, w koncu nawet nie zwracali uwagi. A bawilam sie rownie dobrze jak oni
A odkad czasami “musze” pic brandy na krazenie - nie lubie zadnych alkoholi

1 polubienie

A bylo zainteresowac chemia organiczna.
Ta jest trudniej wykrywalna.

2 polubienia

Niestety chemia organiczna mnie dosc malo interesowala

Ok, ale nie o takie grzańce chodzi.
Wyobraź sobie jakiś zlot młodzieży pod namiotami, albo prywatkę. Pozostańmy przy namiotach. Młodzież, jak to młodzież, kasy nie za wiele. A napić się trzeba! Wina tańsze od barszczu. Kupowało się z 50 butelek ze składki, To były jabole różnych smaków, ale siarka w nich ta sama. Zlewało się toto do wielkiego gara i wieszało nad ogniskiem. Sypnęło się garść goździków i to sobie buzowało nad ogniem. Kiedy zaczynało się gotować, chochlą każdy se nalewał do swego naczynia i spożywał. W dekiel waliło, jak należy. No i się działo, bo z tranzystora muzyka leciała, a nad ranem niejeden na pysk też leciał.

Albo brało się tego mózgotrzepa, i nalewało, zamiast wody do syfonu na nabój, Do tego setka wódki i szampan był, jak należy. Zapewniał maksymalne kołowroty.

Tu by kolega @Leone_Marco mógłby się wypowiedzieć, bo to fachowiec w każdem calu w tem względzie. :grinning:

5 polubień