Elvis...Elvis Presley

to nie jest kwestia mlody czy nie?
tylko jak Ci podadza do konsumpcji - Sinatra i Bogart zostali mi zaprezentowani w postaci strawnej jak jeszcze bylam dzieckiem :wink:
i tak zostal sentyment.

2 polubienia

Glam rock,przynajmniej ten brytyjski,mial zupelnie inne podłoże.Bardzo podobne do pozniejszego new romantic jednak o wiele bardziej bazujące na usilnym pragnieniu wybicia sie z robotniczych zaułków.Ta pstrokacizna przy jednoczesnym lansowaniu hitów bardzo melodyjnych i zazwyczaj nadających sie do wspólnego śpiewu,to byl sposób na zwrocenie uwagi.Oczywiscie nie kazdy byl jak Slade czy Bowie lub Marc Bolan…Do pisania tych przebojów potrzebne byly spólki autorskie jak Chinn-Chapman co juz wyraznie wskazywalo na to ze ruch ten bywal sterowany przez producentów a z ulicy na scene przedostawalo sie coraz mniej wyglądu czy jakiegokolwiek przesłania…Taką karykaturą stylu stał sie Gary Glitter.
Ameryka to co innego.W Ameryce zawsze królowało country które niejedno ma oblicze.Niestety jedno z nich to wlasnie ten blichtr cekinów i kowbojskich kapeluszy który prezentował Elvis…
Faktycznie,amerykanskie gusta skladają sie na"inny świat" ale to jest inny świat siłą rzeczy.Ameryka to jak kontynent i czego sluchano w LA tego raczej nie sluchano w Górach Ozark.Wybijanie sie ponad przeciętność schodzilo na plan dalszy bo zupelnie wystarczala popularność lokalna.Na obszarze i tak wiekszym circa 5 razy od Polski :innocent:

1 polubienie

Mam juz chyba blisko 10 plyt Sinatry i do lat 70-tych większość z tych albumów stanowila wydarzenie artstyczne.Potem bylo znacznie gorzej ale każdy kiedys przestaje być młody i twórczy.
Sinatra to nieprawdopodobny swingowy talent,niezły aktor i na zawsze takim pozostał…
To Elvis sie zmieniał.Po wyjsciu z wojska,po paru jeszcze swietnych plytach,potem juz tylko na gorsze…

2 polubienia

tu moznaby sie zastanowic - Presley tez pstokaciznoscia i ekstrawagancja chcial sie wyroznic (albo jego spece od PR mu to podpowiadali) - taka chec bycia widocznym to nie tylko czasy wspolczesne - nawet w szarym (jesli chodzi i ubrania) sredniowieczu trefnisie i inny drobiazg pracujacy w owczesnej branzy rozrywkowej staral sie pstrokacizna uwage przyciagnac :wink:
ja mialam raczej na mysli, ze porownujac Sinatre, w nieskazitelnie odprasowanej koszyli i starannie zawiazanej muszce z prowadzonym (czasem wygladalo to jak na rzez) na wystep w Las Vegas Presleyem roznica byla. Publicznosc sie przyzwyczajala do tego, ze istnieje roznorodnosc stylow i moze byc to ciekawy eksperyment.

1 polubienie

Oczywiście ze chciał sie wyrózniać i to w taki kiczowaty sposób ale chodzi o to ze bralo sie to z countrowej tradycji.Wystarczy spojrzec na Patsy Cline,Tammy Wynette czy nawet Hanka Williamsa.
Sinatre przywołalem nie ze wzgledu na stroje a styl śpiewania.Presley zaczynal spiewać jak on czy Dean Martin a i tak ciągle nazywano go królem rock and rolla.Co od mniej wiecej polowy lat 60-tych było kuriozalną bzdurą.

2 polubienia