Ciężko mi wmówić coś na siłę.
Jestem bogaty, tak bogaty że aż stawy piszczą, dzielę się krwią, szpikiem, zawartością mojego mózgu
Do łowiącego ryby gościa podchodzi drugi.
Co robisz ?
Ryby sobie łowię.
Biorą
Biorą. Jak to ryby.
A ile dziś złowiłeś
Kilkadziesiąt.
Jak kilkadziesiąt? We wiadrze masz tylko jedną.
Bo tylko jedna jest mi potrzebna, by głód zaspokoić.
A co z resztą ?
Wypuściłem. W końcu jutro tez chcę coś złowić, by głód zaspokoić.
Oszalałeś ? Przecież nadwyżkę mogłeś sprzedać ?
I co dalej ?
Jutro znowu byś złowił kilkadziesiąt, jedną wziął, a nadwyżkę sprzedał.
I co dalej ?
Za miesiąc mógłbys sobie kupić kuter i łowił tych ryb tysiące.
I co dalej ?
Za pół roku miałbyś już całą flotę kutrów. Fabrykę byś postawił.
I co dalej ?
Jak to co dalej? Kasy w huk. Wielki dom, pałac, jacht, itp. Mógłbyś spokojnie, bezstresowo żyć.
A co ja teraz robię ?
Spełniłam wszystkie marzenia. Nowych nie mam, także bym inwestowała i pomnażała.
Mój sposób życia w ogóle by się nie zmienił. Nie lubię wydawać pieniędzy, a najbardziej mnie kręci zarabianie.
A mogę zamienić te życzenie bycia bogatym na „zdrowia, szczęścia, pomyślności” ? Odpukać starcza mi to co mam i bycie bogatszym nie uczyni mnie raczej bardziej szczęśliwym…
Mógłbyś, ale życie, to nie koncert życzeń.
Dokładnie…wiec jak już zapracuje na tyle ze uznam, że jestem bogaty to odpowiem na Twoje pytanie Tak swoją drogą trochę inaczej dysponuje się pieniędzmi które zarobiło się ciężką pracą a inaczej tymi, które się dostało …
easy come, easy go
Łączę się w bólu…