Była taka historia, że chłop poznał niewiastę i zapytał ją czy chce zobaczyć, gdzie rosną dzikie róże, a ona powiedziała, że chce.
W dzień spotkania przyniósł jej różę i poszli nad rzekę. Pokazał jej te dzikie róże, szkarłatne i wolne i ni z gruchy ni z pietruchy wziął kamienia i ją zdzielił w łeb.
każde piękno więdnie
wymamrotał i wsadził jej róże do ryja.
tymczasem dobry chłopiec, spokojny, z dobrym serduszkiem siedział latami przed komputerem prograumując napruty antydepresantami, które i tak nic nie dają, bo na samotność nie ma leku. Jemu nie dane było się spotkać z ową niewiastą.
Niewiasta woli dostać czasami kamieniem w czerep niż mieć miłego, nudnego męża z dobrym serduszkiem co by jej nie skrzywdził i się nią opiekował jak róża w szklarni.