Historia lubi się powtarzać, ale ja nie, więc wspomnę Wam to raz jeszcze. Z pewnością już nikt o tym nie pamięta, ale poprzednio wspominałem przy okazji oboskarowania filmu “Parasajt”. Teraz nadleciał, tudzież wylądował Perseverance (czyt. Terefererance) . Po polskiemu wypadałoby napomknąć, że chodzi o wytrwałość, ale nie - w zaparte każdy po angielsku próbuje … chyba że z racji sporadycznego obcowania z mediami wizyjnymi coś przegapiłem. Niemniej nie wydaje mi się, że w przypadku sytuacji czysto hipotetycznej w drugą stronę Amerykanie łamaliby sobie języki, wypowiadając we wszelakich ichnich wiadomościach coś w rodzaju “Łajtrłaloss”. Nie to żebym się czepiał, bo w minionych czasach Sojuz też po swojsku wymawiało …
A nawet sawietskij sajuz… A jeszcze bardziej nawet, to sajuz sawietskich socjlalisticzeskich respublik, czyli słynne CCCP, czyli po naszemu wtedy; cep cepa cepem pogania. To tyle mojej angielszczyzny…
Problem zeby pasozyt byl wytrwaly?
Z przenoszeniem slow angielskich i ich oswajaniu sie z polska wymowa i pisownia duza role odgrywa czas.
Na razie bedzie to mniej lub bardziej zrozumialy belkot (w zaleznosci od talentow jezykowych mowiacego)
Oni patrzą w niebo a tu na ziemi tyle pracy jest. Trzeba ratować tę planete i jej mieszkańców. Trzeba uderzyć w raka oraz wirusy a nie błądzić w kosmosie który na dzień dzisiejszy jest dla homo sapiens wrogi. Na marsie nie ma warunków. To nigdy nie będzie ziemia 2.0
Przegapiłeś. Wszyscy dziennikarze w TV byli uprzejmi pochwalić się najpierw wymową angielską a potem łaskawie każdy tłumaczył nam maluczkim co przed chwilą powiedział, czyli że on wie. A potem już brzdąkał stale te perceweran.