Washita River,27.11.1868
General Sheridan,jeden z wiekszych sukinsynów po wojnie z Poludniem,przystapil do"dziela".A kto sie nadawal najbardziej?Oczywiscie piekniś G.Armstrong Custer dla ktorego kariera ścisle wiązala sie z eksterminacją Indian.
Cheyenne nie byli w stanie wojny.Wrecz przeciwnie.Skupieni na polowaniach,na ratowaniu swegu ludu od głodu.
To nie legenda.Napierajaca cywilizacja zachodnia chciala"wiecej i wiecej".I jesli nawet rząd nie wydawal rozkazow zbrodni,amerykańscy"armiejcy"juz sobie sami z tym radzili
Jesien Cheyenne’ow…Wspanialy film Forda…Jego testament i proba przeprosin za wczesniejsze brednie i klamstwa.1868…
Caly narod prawie przestal istniec…
Washita…Kiedy zolnierze Custera nasycili sie krwią Indian,zaczeli mordować …konie.
Jeszcze nie tak dawno temu,myslalem ze"Tanczący z wilkami",przywraca godność Indianom prerii.I faktycznie tak jest.Ale z pewnoscia nie przywraca historycznej sprawiedliwosci.I nie mowi prawdy o pochodzie"amerykanskiej demokracji".
Custer uderzyl z kilkoma oddzialami na śpiących.Zabijal dokladnie tak jak Westerman w trakcie tzw.“rewolucji francuskiej”.Czyli kobiety i dzieci,takze…
Akurat ten zbrodniarz doczekal sie swojej kary w 1876,nad Little Big Horn…Przy okazji niejako…Chwała wojownikom Arapaho ktorzy nie zaangażowani,na dobre 2 dekady,zawsze szli z pomocą dla swych sąsiadów.
Jesien Cheyenne’ów dotyczyła takze ich…
Ciekawy film, ważny temat …
To co uczyniono Indianom w Ameryce północnej niektórzy historycy określali nawet mianem nieuznanego holocaustu. Mocne porównanie, jednak to co czasami działo się w rezerwatach Indian, niekiedy budzi u mnie pewne skojarzenia z “wynalazkiem” Anglików z czasów wojen burskich, czyli obozami koncentracyjnymi.
Historia pełna jest niesprawiedliwości, ponieważ racja przeważnie leży po stronie zwycięzców.
To oczym wspomniasz,doczekalo sie chyba wiekszego wynaturzenia ze strony Burow wlasnie…Ale to inna dyskusja.Gdyby nie pycha Cecila Rhodesa…Tam ta historia moglaby sie potoczyc inaczej…
Ten indianski holocaust…To jest na potrzeby mediow,nawet dobre okreslenie.Tylko to trwalo plus,minus 170 lat…Lub wiecej…
I dotyczylo wielu narodow.Nie zapominajmy ze Indianie nie grzeszyli jednością…
Historia ma to do siebie, że toczy się nie tak, by wszystkim dogodzić … a wręcz przeciwnie.
Co zaś się tyczy kwestii indiańskiej i nomenklatury, to niech się historycy o to spierają. Niemniej współcześni biali Amerykanie nie żyją w przeświadczeniu, że jednak coś poszło nie tak, wręcz przeciwnie.
11 postów zostało podzielonych na nowy temat: Polski rock lata 75/80
Przypadkowo wpadłem na ten temat teraz przed wyjściem…
Nie ma co sie czepiać pojedyńczych słów ale w rezerwatach nie działo sie niestety nic…O ile Indianie jak np Geronimo,co chwila nie podejmowali próby wydostania sie i walki.
Wtedy kierowano specjalistów od eksterminacji i tłumienia"powstań".
W rezerwatach Indianie skazani byli na wegetacje a z wielkich plemion chyba tylko Cherokee byli w stanie przyswoic sobie rolniczy tryb życia i pogodzić sie z ekspansją bialych.
Do tego dochodzily choroby,brak wiekszego zainteresowania tzw. komisji do spraw Indian…Wlasciwie to historia zna tylko jednego,wielkiego człowieka ktory zrobił dla Indian więcej niz to sie wydawalo mozliwe.To Tom Jeffords,przyjaciel wodza Apaczów Cochise’a…
Ameryka to kontynent.
A to wszystko zmienia.
To co myślą mieszkańcy NY ma sie nijak do tego co myślą teksańczycy.Zapewne mieszkańcy Oklahomy,mają jeszcze inne spojrzenie bo tam w połowie XIX wieku,tworzono wręcz skupiska rezerwatów dla plemion przegnanych ze Wschodu…
Ameryka to dobrobyt.I to dobrobyt pozwolił zapomnieć lub nie przywiązywać specjalnej wagi do tego co działo sie ledwie 150 lat temu…
Okrucieństwa Komanczów nie tylko wobec białych,nie miały sobie równych chyba w całej historii Wild Westu.Ale juz np. Cree,Szoszoni czy Odżibweje nie mogą kojarzyć się z niczym co mogłoby dzisiaj zburzyć spokój społeczny.
Kiedyś,to co innego.
My żyjemy historią i,co obserwuje z przerażeniem a często i obrzydzeniem,dokarmiamy się polityką tak jakby o to w życiu chodziło.A jest dokładnie na odwrót.To polityka ma slużyć nam i naszemu dobrobytowi!
Współcześni biali Amerykanie,nie biorą na siebie win ojców bo to droga do nikąd i kompletnie nie zrozumiała dla ludzi nawykłych do patrzenia w przyszłość.
Już 4 lata minęły…
Pamiętam że zawsze chciałem poruszyć ten temat…Jeden z wielu,zapomnianych lub ignorowanych.
To fakt.Jestem obecnie proamerykański aż do bólu.O wiele bardziej niż swego czasu,był niejaki @Antysocjalista.Ale to już inny świat i o co innego chodzi…
Wtedy…Wydaje się że opisałem to,jak na potrzeby forum,znośnie Historia Wild West’u,pełna tragicznych nieporozumień,nienawiści,zapewne nie różni się specjalnie w swym dramatyzmie,od innych części świata…
Historia ta,wykreowała tyluż bohaterów co paskudnych typów i zwykłych zbrodniarzy.Nowy świat zawsze przyciągał świętych i grzeszników…
Szukając czasem"tematu",wpadam na forach na swoiste potworki z których wynika że dzisiaj Dziki Zachód to dla większośći,Bonanza,Domek na prerii lub Winnetou…I jest to gorszy,znacznie gorszy obraz niż poczytywanie historii Polski przez pryzmat Sienkiewicza…
Dlaczego człowiek najczęściej zadowala się łatwizną,próżnym bełkotem lub klamliwymi pseudofilozofiami?Aby uniknąc zderzenia z prawdą?Kto wie…
Chciałem chyba,te 4 lata temu,jakoś rozwinąć temat.Na więcej części,rozdziałów…
Uśmiecham się w duchu bo wiem jak często odczuwam taką potrzebę i,przy okazji,jak rozmaite są po temu,inspiracje…Tu akurat,wyjątkowy film…
I to jankesom muszę oddać…Gdyby nie film,lepszy czy gorszy,nie byłoby w ich przypadku,w ogóle historii!
Rozwijaj, a a jak się będę czasem wcinał.
Doskonale Cię rozumiem. Mam tak samo z opowiadaniem historii z obszarów, które jako tako znam. Prawda ludzi nie interesuje, jest nudna, co innego kolorowa stereotypowa papka, którą się obejrzy, przeczyta i zapomni.
Odnośnie Ameryki Północnej chyba jest jednak porę książek uczciwszych takoż i filmów.
Co do filmów,to osobny temat.Jest tego sporo a większość wymaga osobnej uwagi.
Co do książek…Nie wiem.
Mam jedną i to znakomitą. S.C Gwynne"Imperium księżyca w pełni".To historia powstania jak i upadku dominacji Komanczów.Napisana z pasją i w zgodzie z faktami choć czasem w niektóre szczegóły ,aż trudno uwierzyć.Znajomość prerii wręcz niespotykana!Plus świetna dokumentacja geograficzna,co jest już wyjątkową rzadkością…
Komancze…Jedni z najdzikszych…Ale to oni,wg.jednego z generałów U.S. stanowili najlepszą"kawalerię świata"…
Tytuł książki zanotowany. Znajdę i przeczytam, tylko, że teraz przyszło nieodparte wrażenie, że to znam. Cholera, wkraczam w etap sklerotyczny.
Pisałem już o tym.Rozmawiałem z @gra,o ile mnie pamięć nie myli,choć rzecz dotyczyła bardziej kontrowersyjnych Szoszonów…Ale temat był.