Odwiedzają Was obserwatorzy? Do mojego ogródka przychodzą zające, wtedy pies się wkurza, że jakieś futrzaki zajmują jego teren. No i czasem przejdzie skunks. Jego nawet nie trzeba zobaczyć, wiadomo, że przeszedł
Nie wiem, mieszkam w bloku, z ostatniego piętra trudno coś dostrzec
Ze mna przyjaźnią się ptaki. Szpaki regularnie zakładaja co rok gniazdo pod okapem dachu, kosy dają darmowe koncerty a wróble i mazurki zjadają mi kwiatki w doniczkach (w zeszłym roku całą lobelię).
Czarnych wiewiórek to nawet nie liczę, tyle tego jest
Ojej! Ja moich zwierzęcych dzikich współlokatorów nie zliczę. I w ogrodzie i w okolicznym lesie i w przenikającch się ekosystemach. Np rok temu sarny pojadły nam nacie od marchewki i buraczków - skutecznie. Ogromne ilosci ptaków wszelakich są. Małe i większe ssaki. Moje koty polują na nornice. Ogromny sentyment mam do nietoperzy. Jeszcze się nie pojawiły, one tak u progu lata skąś zlatują. I jeszcze są węże i jaszczurki.
Ogródka za oknem nie mam tylko balkon. Więc żadnych lisów, wilków ani dzików. Odwiedzają mnie wróbelki, czasem sikorki a i bezczelna kawka sie zdarzy. Ale właściwie to najbardziej widoczne są … gołębie białe, g*wniane pozostałości. Gonię je jak tylko usłyszę gruchanie ale cóż to pomoże, zesrać się zdążą zanim odlecą.
Tak więc mam mieszane odczucia co do przyrody za kratami mojej klatki.
Odwiedzają.
Od lat,nie wiem dlaczego,mam poranne wizyty rudzika.To oczywiscie nie ten sam co w Milton Keynes bo to niemozliwe…Ale tym bardziej,ciekawe.
A lisy czy kroliki to tu raczej norma…
Natomiast dzikie gesi nizej latają…Czasem to wrecz dywanowe loty calych kluczy.
Rano w parku musze na serio,uważać by nie trafic kolem jakiejs kaczki…
No i wszystko pachnie tak ze…
Dzikie gęsi to tutejsze przekleństwo . Nie tylko tutaj, na zimę te, które nie mieszkają w okolicach Toronto lecą na południe (Te z Toronto mają tyle śmietników, że nie odlatują). Kiedyś poleciałem do Dallas i przed restauracją widziałem stado dzikich kanadyjskich gęsi a kup na chodniku leżało tyle, że trudno buło w żadną nie wejść
Taaak…To jest prawdziwy slalom.
Przewiduje ze one sie dopiero teraz zadomowią.A niech im tam
Kuny, krety, jeże, koty, nietoperze. Gadzina blokowa.
Ja, kiedy jestem na działce (ok. 5 miesięcy w roku), to mam istny raj pod tym względem !
A że mieszczuch jestem z dziada pradziada, to podwójnie odbieram całą tą zgraję odwiedzających mnie zwierzaków.
Są u mnie tuptające jeże, zające, sarenki, bażanty, żaby, zaskrońce, jaszczurki, wiewiórki hasające po leszczynie, dziki! …
I całe chmary różnorakiego ptactwa , których świergot mnie budzi o wiele wcześniej niż bym chciała - już nie będę wymieniała ich wszystkich (a atlas ptaków mam, więc znam je wszystkie po kolei) , bo elaborat by wyszedł.
Pamiętam kiedyś taki widok: wychodzę (wieczorem już), a tu na podwórku na oparciu krzesła pod parasolem siedzą dwie malutkie sówki … Do dziś nie mogę sobie wybaczyć, że aparat miałam nienaładowany Drugi widok, to sarenka, ale nie taka dorosła, nie nie… - taka malusieńka, nakrapiana…
A w mieście, to przeważnie u mnie gołębie i wrony. Nawet wróbli jak na lekarstwo.
A Jak bogatka przyfrunie, to jest wielkie święto.
Eeeee, do kitu z tym miastem powiem Wam …