Masz dobre zdanie o swoim rodzinnym mieście. I nie krępujesz się tej famy propagować.
Ja sie w tej okolicy wychowalam.
Z tym nie poradzil sobie carat, sanacja, hitlerowcy i komuna.
PiS tez chyba nie da rady.
Słusznie piszesz o niechęci ale to nie to samo co żarty (typu zwijany na noc asfalt w Wąchocku).
Memów nie studiuję ale podejrzewam że jeśli są takie, to pewnie autorstwa pozaśląskiego.
A czy faktycznie ta niechęć jest “słuszna”?
Przecież to są zaszłości historyczne a owa niechęć (która wg mnie jest już potrzebna tylko po to aby sobie właśnie żartować) przetrwała w przekazach starszych pokoleń głównie robotniczych. Bo źródło niechęci bierze się z czasów kiedy zagłębie nazywano Czerwonym. A Górny Śląsk nigdy czerwony nie był.
Jedno jest faktem. Znam kawał Śląska, tego zachodniego, zjeździłem go przy różnych okazjach a także prywatnie, z ciekawości. W Sosnowcu byłem jednak tylko raz, może dwa. Przez pozostałe miejscowości zagłębiowskie tylko przejeżdżałem. Po prostu nic mnie tam nie ciągnęło, nie miałem tam interesu być.
Aha, na Pogorii robiłem patent żeglarski i byłem na wycieczce w Hucie Katowice - być może z czasem coś bym sobie jeszcze przypomniał ale to są zupełnie pojedyncze wydarzenia.
A ja -TUBYLEC- musiałam sprawdzić dokładniej,gdzie ów hotel się znajduje.
/swoją drogą słowo TUBYLEC jest rodzaju męskiego,a jak powiedzieć o kobiecie???/
Bo to sa miasta “partnerskie”
TUBYLKA
Choc slownik PWN na ten temat profilaktycznie milczy, bywa uzywane.
Nie ma słowa TUBYLKA. Dowód?
Jest , z tubylki rebusu nie zrobisz.
W lipcu 1977 pracowałem jako portier w Sosnowcu, w lokalu z dancingiem. - Tip - Top. W tamtych czasach nie było etatu; ochroniarz, na takich potocznie mówiło się, bramkarze.
Ta “przygoda” trwała 3 tygodnie i była zastępstwem na tzw umowę - zlecenie.
Rok później na Syberii byłem.
A co, wykopales z lokalu jakiegoś Sowiete?
Zamiast TUBYLCA można użyć określenia TUMAN (ktoś, kto jest tu, blisko) , rodzaj żeński TUMANKA.
Przeciwieństwo: HETMAN - człowiek który jest gdzieś het, daleko
W Sosnowcu nie spotkałem żadnego Ruska. Zresztą, będąc w Polsce zachowywali się przyzwoicie. Dla nich wtedy Polska była tym, czym dla Polski zachód.
A na Syberii robiłem zupełnie co innego przez 3 miesiące.
W Łodzi się w skarpetkach chodzi…?
A w Warszawie na boso po trawie…
Do sandałów!
To lepiej być TUBYLKĄ czy TUMANKĄ?
OTO JEST PYTANKO!
A jak w Lublinie?
PO GLINIE?
/też na boso…czy w sandałach…?/