Informacja o zarobkach w ofercie pracy. Hit czy kit?

Projekt nowelizacji kodeksu pracy tego dotyczący jest już w sejmie i ma poparcie nie tylko rządu.
Ma już nie być głupich, kłopotliwych pytań na rozmowie kwalifikacyjnej w stylu “ile chciałby pan zarabiać”. Widełki płacone mają być w ofercie pracy/ogłoszeniu.
Przeciwnicy tego pomysłu są jednak zdania że czasem bywa tak że kandydata trzeba po prostu sprawdzić a zarobki uzależnić od efektywności.
Nierzadko bywa również że więcej dostaje ten kto ma gadane, charyzmę i… wygląd. Wiedza jest na 2 planie. Seksizm ale taka prawda.
Was ktoś pytał ile chcecie zarabiać?

Kolejne trudniejsze pytanie na weekend ale liczę na was.

4 polubienia

Super pytanie. Powinno to być jasne już na wstępie, żeby pracownik i pracodawca nie trwonili swego cennego czasu. Większość firm ma okres próbny z mniejszą płacą i tzw. ścieżkę awansu, która sprowadza się do tego, że pracownicy z większym stażem zarabiają trochę lepie.

Z tymi zarobkami na rozmowie kwalifikacyjnej i w formularzu to trzeba uważać. Moja znajoma szukała pracy i w rubryce “preferowane zarobki” wpisała: 4 tysiące: Będzie z czego schodzić śmiała się. Kiero firmy do której aspirowała: na spotkaniu z zespołem oświadczyła: Tym ludziom (którzy złożyli CV) się w d… głowach poprzewracało! Marne doświadczenie,a na wejście chcą zarabiać 4 tysiące! Niedoczekanie!

2 polubienia

Nie pytał. Chciałam pracować tam, gdzie pracowałam

I jeszcze jedna sprawa. Kiedy dobrych “parę lat temu” szukałam pracy, było krucho z etatami i większość pracodawców robiła łachę, a człowiek się cieszył, że ma pracę. Teraz jest zupełnie inna bajka i inny typ pracownika, który już wie czego chce i nie da tak łatwo sobą pomiatać, a jak mu wypłata nie odpowiada to znajdzie innego pracodawcę…

1 polubienie

Widełki są dobrym pomysłem. Jeśli ktoś uważa, że za mało, to nie startuje i nie traci czasu (swojego i pracodawcy). Co do granic widełek, to chyba oczywiste, że na początku będzie to dolna granica. Żadne gadane, charyzma, czy wygląd tu nie powinny pomagać. Dopiero jak pracownik pokaże jak sobie radzi, można mówić o podwyżce.

3 polubienia

Mogę podzielić się ze swym doświadczeniem z Holandii i Niemiec. Kiedy zgłosiłem się po raz pierwszy w Holandii u pracodawcy, interesowało go moje doświadczenie w zawodzie, a kiedy mu powiedziałem jaki mam staż. to zaraz dowiedziałem się ile będę zarabiał.

W Niemczech przy rozmowach z przyszłym pracodawcą zawsze dowiadywałem się po kilku minutach rozmowy, jak wysoki będzie mój zarobek. W ostatniej pracy, uznałem że to za mało i pojechałem do domu. Po pół godzinie zadzwoniono do mnie i wymieniono kwotę mnie satysfakcjonującą.

Parę ładnych lat temu, gdy byłem na urlopie w Polsce, za namową dowcipnisiów podobnych do mnie poszedłem do firmy, gdzie szukali pracowników w moim fachu. Że niby roboty szukam. Najpierw zapewniono mnie, że świetnie trafiłem, że będę bardzo zadowolony, a gdy wysłuchałem warunków oferowanych i jakie będą z tego pieniądze, nie wytrzymałem i zarechotałem głośno i radośnie. Ogólnie to było pond 6000 zł, ale wypłata, to niecałe 2000, reszta diety i 3 do 4 tygodni poza domem. Niech szukają dalej. Żeby nie Ukraińcy, to w Polsce nie miałby kto jeździć.

3 polubienia

Obowiazku nie ma, ale widelki placowe w ogloszeniach o prace w Hiszpanii sa. Podobnie jak wymagania. A znajomosci i nepotyzm jest stary jak swiat i żadnym kodeksem tego nie wytepisz.

2 polubienia