Zwykle mówi się o zakochaniu/miłości od pierwszego wejrzenia
a
Co myślicie o dwóch innych spojrzeniach na zakochanie?
Pierwsze to, że zakochanie to proces, a więc właściwie zakochiwanie się (z czasem)
Drugie to, o którym mówi Salvador Dali w swoim pamiętniku O swojej żonie) "musiałem Cię kochać zanim się poznaliśmy"
Jakkolwiek myśl Dalego,musialbym sobie jakoś"opanować" to jednak jestem najzupełniej pewien ze nigdy nie zakochiwałem się w efekcie jakiegoś żmudnego procesu.To całkowicie niezgodne z moja wewnętrzną konstrukcja
zdarzają się i pary “od piaskownicy” - ale nie sadze, żeby gdzieś na początku nie było choćby odrobiny sympatii - a potem już się tłuściutki amorek zakrzątnął. i trafił.
Oczywiscie.Akurat znałem takich długodystansowców.Jedna para razem od zawsze, druga z wieloma przerwami…Ten drugi przypadek był mi znacznie bliższy ale i tak,nie pasował do mojego cv
Samo zakochanie się jest przypadkiem nieuleczalnem. Ale do czasu. Czas leczy ten przypadek.
Albowiem miłość jest światłem w naszem życiu, a małżeństwo, rachunkiem za to światło…