Brawo Ewunia.
Ponieważ to pytanie na forum jest już rozpracowane, to za chwilę dodam parę szczegółów.
Ale najpierw piwo dokończę, bo klikanie przeszkadza w piciu tego najlepszego z napojów
@ZiraaeL, po mojemu będzie to tak.
Z Polski do Szwecji jest jakieś 170 km drogą morską? Jeśli masz uprawnienia starszego sternika, a te “saneczki” z odpowiednim bakiem paliwa, to pewno musi popłyniesz.
Ale czy dopłyniesz?
Pij i pisz spokojnie. Ciekawska natura moja, nie pozwoliła przejść obok tematu obojętnie
Jak pykniesz to co trzeba, to na pewno humor Ci się poprawi.
Humoru Ci życzę, pykania nie koniecznie.
Obawiam się że nawet bywając często nad naszym Bałtykiem trudno dostrzec Zatokę Botnicką i oszacować jej wielkość.
Dawno nad Bałtykiem nie byłem ale na quiz się skusiłem. I okazało się że niewiele tam się zmieniło. 15/15=1.
10 / 15
Tam mnie pogrążyło
Działkuję leki na tydzień w trakcie
Czas, w którym europejska potęga w postaci Hansy upadała bezpowrotnie oznaczył się w Europie niespotykanym od kilku tysiącleci oziębieniem podczas którego średnia temperatura roczna spadła o kilka stopni. Ale to zaczęło się o wiele wcześniej. Tzw mała epoka lodowcowa w Europie trwała od 1300 do 1860 roku, czyli zakończyła się na rok przed naszym Powstaniem Styczniowym. Ale apogeum tej epoki, to wiek XVI. Okres 1303, dokładnie do 1860, to średni spadek o 1C. Natomiast wiek XVI na terenach Rzeczypospolitej, to spadek o kilka stopni, niestety, nie pamiętam ilu. Wiem, że najtragiczniejsze były tzw przednówki, czyli wczesna wiosna. Czyli , mimo ogólnie zimniejszego lata, trafiały się też i upały. Najzimniej w tym czasie było na terenach Rzeczypospolitej i w Skandynawii, gdzie zimą temperatura przekraczała - 40C. Taka sytuacja trwała jakieś trzy dziesiątki lat. Skąd to wiadomo? Jeżeli kogoś to interesuje podam podam w innym komentarzu, jeżeli ktoś o to specjalnie zapyta. Powinienem też napisać, jak sobie radzono w takich warunkach, ale to też zostawiam dla ewentualnych zapytań.
Skupmy się na Bałtyku. Morze zamarzało kilkukrotnie, ale nigdy nie w 100%. Przez kilka zim na obszarze ok 60%. Jedyny raz zamarzło ok 80% obszaru wodnego. Była to zima 1561 - 62, a według niektórych historyków rok wcześniej lub rok później. Kto wtedy panował w Polsce? Dla ułatwienia dodam, że Zygmunt August Jagiellończyk i żebyście @Bingola zapamiętali to…
Jak wiemy, Bałtyk ma marne zasolenie, to i zamarzał.
Żadnych karczm na lodzie nigdy nie było, choć są wzmianki o nich. Ale te wzmianki pochodzą z miejsc dość oddalonych od morza Bałtyckiego, a mianowicie z południowej Francji, słoneczniej Italii i są tym, czym dziś fake newsy. Ale jest też dużo danych z samego Gdańska i państw skandynawskich. Sytuację też opisywali skrybowie hanzeatyccy i to jest najbardziej wiarygodne źródło. Materiałów w temacie jest sporo.
Jedynym, któremu się udało bez strat przebyć drogę z Bornholmu był kupiec hanzeatycki z Bornholmu, niejaki Johann Endt, który z przebył bez problemu trasę Ystad - Gdańsk i z powrotem w kilka sań. On był pierwszy, który zaryzykował i wypaliło. I więcej nikomu się nie udało.
Kilka karawan dotarło w jedną stronę i czekano do wiosny, żeby wrócić. Po drodze tracono sanie z towarem i ludzi, bo im dalej w kierunku do środka marszruty, tym gorzej. Lód cieniał, pękał po drodze trafiły się obszary bez lodu, trzeba było to jakoś omijać, tonęły sanie konie i ludzie, na drugą stronę trafiali nieliczni z danej wyprawy, ci którzy mieli najwięcej szczęścia. A wiele takich wypraw już nigdzie nie dotarło, wszystko poszło na dno. Więc zaniechano tego całkowicie.
Ale inaczej sprawa miała się przy brzegach. Lód kilka mil od brzegu był nie do ruszenia. Nie dały mu rady pociski armatnie. Jak piszą kronikarze, żadnem narzędziem nie można było skruszyć lodu, nawet kule do dział nie dawały temu rady. Rybacy prochem próbowali przeręble czynić, lecz nie było jak odpowiednich otworów na proch tenże uskutecznić.
Ale taki lód był tylko przy lądzie. Im dalej w “las” tym słabszy był ten lód i nie udało się twardego szlaku do krainy zamorskiej wytyczyć.
Co do karczem na brzegu, to nie karczmy stawiano, a jednodniowe stoiska z różnościami, dla ludzi, których mnóstwo przy brzegach po lodzie łaziło, bo to uchodziła za atrakcję, co też jest opisane w tamecznych pismach różnorokich.
Sam król osobą własną z Krakowa chciał się wtedy do Gdańska wybrać i dziw zobaczyć, ale czy zrealizował zamiar, tego nie wiemy.
Wiemy za to, że tej zimy i kilka innych, bój straszliwy, a cichy toczył się między Hanzą, a carem Iwanem Groźnym i w Gdańsku, polskie ówczesne służby brały w tem udział. Ale to inny temat jest. O wiele ciekawszy od niniejszgo. Można śmiało stwierdzić, że zajebiście sensacyjny.
I to jest ten haczyk.
Haczyk w morzu nie jest niczym nadzwyczajnym.
Hehe, A jednak nie za bardzo, bo ryby, to sieciami bardziej, niż wędkami.
Połów sieciami jest oczywiście bardziej wydajny, ale wędkarstwo morskie jest bardzo popularne i o haczyk w morzu naprawdę nie jest trudno.
A poza tym 12/15 …
Wlasnie niekoniecznie.
Ekologiczny polow tuncztkow to wlasnie haki, tylko malo wydajny i kosztowny.
A ze przy okazji polowow sieciami tona delfiny i inne morskie ssaki? Kogo to obchodzi?
Tyle haków i haczyków jednych na drugich jest w miłościwie nam rządzącej partii aktualnie, iż w morzach i oceanach tyle nie uświadczysz, pani @okonek i panie @ZiraaeL
Na pewno. Kazdy na kazdego cos ma.
A dodajac do tego wywiad parafialny…
Grozisz mi?
Jaaaa? Toobieee? Nie ośmieliłbym się…
To co me imię wzywa naderemno?