Trzeba pójść do pracy. Tam sporo spraw: jedna, druga, dziesiąta - kolejne listy do odhaczenia, dane do uzupełnienia. Potem dzieci: szkoła, opieka medyczna, kiedy otwarte, kiedy zamknięte - nauczyciele co chwilę czegoś chcą - mam chyba ze trzy grupy na whatsappie, a jeszcze 5 minut przed wyjściem z domu: Mamo gdzie moje/mój - bidon, portfel, długopis, plastelina (można by mnożyć w nieskończoność…). Dobrze byłoby jeszcze pamiętać o znajomych, przyjaciołach, rocznicach, spotkaniach - innych tam jeszcze terminach i [dedlajnach]… A przecież wiele ważnych osób ma sekretarki/sekretarzy, albo całe sztaby ludzi od ogarniania. I jak tu żyć?
Wdech, wydech i się kręci bez sekretarki. Trochę planowania, trochę improwizacji i reagowania na niespodziewane wydarzenia.
Cóż ci mam powiedzieć, takie jest źycie, większość ludzi ma taki sam schemat życia.
Ha ha. Jak ja bym się tu rozpisał jaki mam czasem młyn niejeden by zapłakał A ja co? Na łzy nie ma czasu. Nawet nie będę się tu żalił bo to nie w moim stylu. Kopa w d… i do roboty benasek
A czas na piwo i tak musi być.
Proponuję jeszcze: delegowanie uprawnień, czyli wdrażanie dziatwy w pilnowanie swojego mienia, pamiętania o obowiązkach (bo przecież powinny je mieć), pomaganie, ale nie wyręczanie. To wymaga trochę wysyłki=u, ale później będzie więcej czasu dla siebie Powodzenia
Jakie delegowanie.Przecież ja wszystko robię najlepiej. Musiałabym się przywiązać do kaloryfera, żeby nie chodzić i nie poprawiać tego co ktoś inny zrobił.
A… jak robisz najlepiej, to gratuluję Ja nie mam żalu, jak ktoś lepiej posprząta (a ja w tym czasie poczytam), nawet, jeśli później trzeba coś poprawić ( to zajmuje zdecydowanie mniej czasu i wysiłku)
Ja bardzo często (niestety) nie potrafię się powstrzymać od tego, żeby zakasać rękawy i na solo zabrać się do roboty. Walczę z tym ale bitwy bywają wygrane sporadycznie. Choć nie jestem wybitną perfekcjonistką i przyjmuję też zasadę - przewróciło się, niech leży.
Weź się za dobra książkę, minie Ci chęć do pracy :)))
Ostatnio czytam ale się przy tym nie cieszę. Nie mogę trafić na coś co nie pozwoli mi zasnąć.
@gra Moje dzieci są na etapie, że jak nie powiesz żeby coś zrobiły to mnie robią… czasami jak im na czymś bardzo zależy… ale codziennie się staramy wdrażać…
Rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady
Ostatnio doszedłem do wniosku, że ludzie muszą, bo mogą. Inni ludzie przecież nie wykonują Twoich prac i obowiąsków, a też przecież żyją i taki sam chleb jadają, a po Tobie świat znowu dostosuje się do braku Ciebie.
Istnieje zasada, że dodatkowe pasy ruchu nie rozładowują korków, a wręcz jeszcze je powiększają. Wychodzi więc na to, że im więcej możesz, tym więcej musisz.
Nie marudź. My byliśmy całkiem sami, babcie w Polsce. I musieliśmy sobie poradzić.
Ja musze na odwyk. Piwo mi smakuje, dostępne w rozsądnej cenie i nie zmęczone podróżą
W poniedzialek czyli jutro bede odhibernowac baze matke za Pirenejami.
Plany mi sie zmienily, bo upolowalam bilet na koniec sierpnia, wstepna rezerwacja i moze jednak grzybobranie?
To dobrze, ze te babcie istnialy. Jesli chodzi o moja tesciowa? Maz zerwal z nia kontakty, a jak zmarła? To czy śruby w trumnie dokręcone?