Jak opiszecie swój okres dojrzewania?

Jaki był dla Was okres dojrzewania? Czy był to czas burzliwych dni?

2 polubienia

To się kwalifikuje na rozprawkę :innocent:
Bo przecież w jednym zdaniu się nie da…
Burzliwe dni?Tu musiałbyś skonkretyzować,czego niby miałyby dotyczyć…
Zapamietalem jeden z najtrudniejszych momentów w życiu…Wakacje po 8 klasie, w drodze do liceum…
Nagle zdałem sobie sprawę ze nic już nie będzie nigdy takie samo…Mialem 14 lat i by zagłuszyć sumienie i inne rozterki, jak wariat, przez cały lipiec,gralem w tenisa z 3 kolegami…Potem wyjazd do Chorzowa na cały sierpień…i tam odkryłem ze moi rówieśnicy tez stracili cały szczeniecy animusz…
Kilka koleżanek…Stały się “jakby inne”.Rozmowy szły jak po grudzie i zaczęło się pasmo"nieszczęśliwych zakochan"Trwało prawie do końca pierwszej klasy liceum ale tez klasę mialem mizerna…
Tylko w sporcie szło mi coraz lepiej.Nie było meczu bym nie strzelił bramki.W tenisa zaliczyłem stały postęp,rajdy rowerowe zaczęły przekraczać zaklęta liczbę 30 km.
Zaczęły się tez włóczęgi po kraju,najczesciej autostopem a ten najdłuższy to trasa, Poznan-Warszawa-Miedzyzdroje…
Tak więc,w pewnym sensie,bylo burzliwie choć sam użyłbym innego określenia.Burzliwie było tylko przy wyjazdowych meczach Lecha.We Wrocławiu ledwo z życiem uszedłem…
Ale o podstawówce nie zapomnieliśmy.Mielismy cudowna wychowawczynie a sami stanowiliśmy,jak się miało okazać po latach,niezly monolit.W poznańskiej knajpie"Grisza",jeszcze w połowie lat 90-tych,mialy miejsce dwa nasze spotkania.Lista obecności to jakieś 80% a to się po podstawówkach,rzadko zdarza.
No tak…Im więcej człowiek wspomina tym bardziej okazuje się ze nie był to bynajmniej, okres spokojny :laughing:

3 polubienia

Burzliwe dni to ogólne określenie, niech każdy zinterpretuje je jak chce.

Animusz – tego zaczęło brakować, a co go zastąpiło?
pasmo"nieszczęśliwych zakochan" – to chyba jedna z cech tego czasu w życiu człowieka

To akurat jest proste.W okresie dojrzewania traci się pewność siebie choćby dlatego ze wkracza się w inny świat i inaczej zaczyna się pojmować życie.Wraz ze szkoła,wszystko się zmienia wokół a Ty sam nie możesz być przecież taki jak pare lat wcześniej.Tak fizycznie jak i duchowo.
Co do owego"pasma"…Wcale tak być nie musi.Wokol mnie było przynajmniej kilku którzy sobie z paniami od początku,zgrabnie radzili.Ja musiałem jeszcze poczekać na swój czas… :wink:

1 polubienie

Był to czas bardzo burzliwych dni, ale temperował mnie sport i hobby, które trwa do dziś, ale w mniejszym stopniu.
Buzowanie hormonów mieszało się z wrażliwością na zło tego świata, ataki zwyczajnej głupoty duszone resztkami rozsądku, które to resztki chyba ratowały moje życie. Niepotrzebna brawura z ciekawością świata też nieźle mną zakręcały. Ale to wszystko teraz wspominam wspaniale choć niektóre wydarzenia ocierały się o thriller albo horror.

3 polubienia

Poszlo na zasadzie - podstawowka skonczona egzamin do tzw. dobrego liceum zdany a domowe otrzesiny
zorganizowane przez
tate? Symboliczne. Bo dojrzewanie to proces ciagly i chyba jeszcze nie dojrzalam do spadniecia?

2 polubienia

I ten kto tego nie przeżył jest jak kolejkowicz z osiedlowego warzywniaka…
I nie jest to lekceważenie.Ot,stwierdzenie faktu na temat życia lub tego co życiem być miało.

1 polubienie