Mam teraz inny problem, ale może się nie załamię, wyjdę z tego i wtedy może…te spojrzenia…
Musisz jakoś sprawić by jednak popatrzył.
Zresztą pal licho spojrzenia. Muszę ustalić fakty: czy ma żonę oraz czy mam szanse i czy chcę je nadal mieć.
Żona to koniec twoich marzeń. Lepiej by nie miał.
Żony to jednocześnie rzecz nabyta. Związki są nietrwałe. Ludzie się rozwodzą. Jeśli ujrzy w tobie urok oraz świeżość to tamta będzie tylko dodatkiem
Ale uważaj. Zdradzona kobieta potrafi zabić.
Trudno tu mówić o świeżości. A jak ma żonę to może i lepiej na razie, bo kopytek nie trzeba robić a ja nie mam nadal węchu. To go chociaż nie otruję. Czyli win-win. Obie strony wygrane…
Najpierw pokonaj bakcyla. Choroba osłabia popęd.
Spojrzenie musi być kusząco - powłóczyste…
Pytanie - w jakich okolicznościach się spotykacie? W biurze, w autobusie, na ulicy? Musisz zrobić coś, żeby spojrzał - np. jakiś efekt dźwiękowy, bądź nietypowe zachowanie. W końcu można wypróbować staromodny sposób – upuszczenie chusteczki pod jego nogi (tylko kto dziś używa jeszcze chusteczek?)
Ja oprocz higienicznych szmaciana, haftowana z koroneczka mam.
Jako rodzaj talizmanu?
Ja się w cudze żony i alimenty nie pakuje z egoizmu i pazerności.
@GumowaKaczka A ci żonaci, dzieciaci, rodzinni panowie, którzy “dają się poderwać” po “długiej i ciężkiej walce ze sobą” to takie biedactwa… Nic tylko im współczuć…
@Nunu Przypomniała mi się anegdota, którą opowiedziała mi kiedyś koleżanka że studiów. Jako młode dziewczę, przeczytała w jakimś piśmie jak należy poderwać chłopaka rzucając mu powłóczyste spojrzenia. Na imprezie zobaczyła interesującego młodzieńca. Spojrzała na niego raz i drugi. Złapali kontakt wzrokowy. Trochę patrzyła, trochę trzepotała rzęsami, trochę uciekała wzrokiem: zgodnie z instrukcją z gazety. I jest! Udało się! Młodzian już idzie w jej stronę. Podchodzi i pyta: “Przepraszam, czy coś Ci wpadło do oka?”. Jednak udało się, poznali się bliżej.
Nie patrzy, a chcesz, żeby patrzył?
To mijając go nadepnij mu na nogę.
Zapewniam Cię, że spojrzy.