Bo w stronę ziemi gna gigantyczna planetoida albo też nastąpiła globalną awaria systemów atomowych (nadchodzącą katastrofa może być dowolna
Normalnie. Nie zrobię niczego dziwnego ani szalonego. Do końca będę wierzyła, że koniec świata znowu się przesunie
“nadchodząca katastrofa moze być dowolna” Tego do końca nie rozumiem…Bo jesli atomówka to nic nie zrobie bo w jednej chwili mnie nie będzie…
Ale przyjmijmy ze oto mam świadomość ostatniego dnia życia…
Otóż przytulałbym w nieskończoność moje ukochane istoty.I zadna siła [prócz śmierci] nas by nie rozdzieliła.
A jesli czasu by starczyło,byłby obiad we włoskiej restauracji,byłoby King Crimson"Starless"tak głośno ze żaden uliczny hałas by sie nie przebił…
Byłoby wino którego nazwy nie pamiętam…
A potem znowu przytulałbym,kochając za wszystkie czasy!
Globalna awaria systemów atomowych nie oznaczałaby końca świata. Są też pewnego rodzaju zagrożenia, typu rozbłysk gamma z jakiegoś pobliskiego ciała niebieskiego, że migusiem byłoby po wszystkim i nawet nie mielibyśmy świadomości o zagrożeniu.
Wracając do clou pytania, jeżeli całe zdarzenie byłoby “zaplanowane” z jakimś wyprzedzeniem, wziąłbym wolne w pracy i spędził ten dzień z rodziną.
Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.
@collins02 @joko Tzn. koniec jest definitywny i nieunikniony - dla Ciebie i reszty ludzkości. I nie można go odwołać ani przełożyć, tyle że zna się jego dokładną datę.
Swój koniec swiata i dzien przed śmiercią bedzie mial kazdy z nas.
Jedni swiadomi inni nagle. Jakby o tym myslec?
Nie mam zamiaru skonczyc jak kamedula czy trapista. Czy cywilnie w Bractwie Dobrej Smierci. Zreszta to mi raczej nie grozi, kobiet tam nie przyjmują.
Memento mori
I ok.Nic nie zmieniam.
Na pewno ten dzień spędziłabym z rodziną. Jak? Nie mam pojęcia, najważniejsze byle by razem.
Świat jest taki jak w filmie “Nie patrz w górę”. Wymyśl inny koniec
@Devil Tak właśnie.