Pewnie większość z was zna te piękną postać, właśnie obejrzałem film biograficzny o nim pt. Johnny. Prawie pełna sala w kinie,nikt nie żarł popcornu i cisza podczas seansu jak makiem zasiał. Mocny obraz, w ruszenie wiele razy chwytało mnie za gardło, tym bardziej że niedawno po chorobie, zmarła moja mama, więc przechodziłem podobne chwile.
Polecam wszystkim którzy chcą w kinie przeżyć coś więcej.
No ale jemu udało się połączyć misję z pracą. A taka np. siostra zakonna to prędzej zacznie mordować od warunków jej stworzonych niż wytrwa w swojej dobroci. To samo czasem nauczyciel.
Był pewien ksiądz w Szamotułach, na imię mu Krzysztof. Nie znałem go osobiście, ale podobno był księdzem z powołania, przykładem cnót i szlachetnego człowieka. Miasto go uwielbiało …
Bardzo dużo pomagał innym. Mógłbym tak wymieniać …
Nie spodobało się to tym z góry.
Obecnie nadal jest księdzem.
Został wysłany do Papui Nowej Gwinei …
Podłość ludzka i zawiść…komuś było mało czołobitności wiernych, bo ludzie widzieli, kto faktycznie pomaga
Biskupowi Slawojowi Flaszka Głodziowi tez sie to nie podobalo i sa o tym sceny w filmie.
Są jeszcze dobrzy księża w tym kraju. Śpieszmy się ich słuchać.
Wszędzie trafiają się dobrzy ludzie, szkoda, że tak rzadko.
Kiedyś ktoś tu zaczął pisać o tym, by bronić Kościoła. (Pamiętam kto).
Nic wtedy nie napisałem, ale pomyślałem, by Kościół bym takim, za jakiego się uważa i rozpisuje w mediach, to nie będzie go trzeba bronić.
Jak on to zrobił, że go nie “ucięli” gdy się pozytywnie wyróżniał, oto jest zagadka
Kaczyński wzywał kiedyś do obrony kościołów.
Filmu nie widziałem ale oczywiście ze znam…W filmie ponoć znowu Dawid Ogrodnik,czy tak?
Mój obecny duszpasterz, tutaj,w Anglii,jest dla mnie najlepszy w całym moim życiu.
Tylko ze to człowiek zdrowy,z wieloletnia praktyka misjonarska, od Kazachstanu po Afryke Zachodnia.Juz chyba trzy razy go tutaj, przy rozmaitych okazjach,cytowalem.
Tak więc,byloby trochę nie na temat…
A Ogrodnik grał już podobna role w filmie Macieja Pieprzycy"Chce się żyć"
Tak, wspaniałą kreacja Ogrodnika! Kaczkowski jak żywy!
Nie miałem tego karła na myśli a kogoś, kto tu kiedyś często bywał.
Byl jeszcze chyba jakis z konfy…
W swoim życiu poznałem wielu księży i to nadaje się na założenie tematu.
Ludzie są różni, księża też są ludźmi, wniosek jest oczywisty.
Kiedym był dorastającym nastolatkiem, proboszczem parafii na Dolnym Śląsku, niedaleko Kamieńca Ząbkowickiego, we wsi Topola był ksiądz - sportowiec. Grał w nogę na lewym skrzydle w B - klasowym klubiku, nazwy już nie pomnę, był głównym działaczem i trenerem. Namiętnie grał w brydża, noce spędzając u mego kuzyna - nauczyciela wtedy, na roberkach. Znałem go osobiście, bardzo wypytywał mnie o moją dyscyplinę, a jak za rok przyjechałem na wakacje znów, to okazało się, że śledził, jak mi się powodzi na drugim końcu Polski w trakcie sezonu bokserskiego. Miał wtedy niespełna 40 lat i mocno go lubiłem. Dla mnie to był super gość i takim go pamiętam.
A w Gdańsku był taki młodziutki wikary, który uwielbiał pięściarstwo i przychodził do nas na treningi, a nawet mszę urządził na kiedyś po treningu, na miejscu, co było wzruszające. Ba, żeby nam tej mszy poprzestał, ale on chciał się nauczyć boksować i co było robić…? Uczyliśmy go, ale on do tego talentu nie miał. Nawet sparował z nami i bardzo trzeba było się starać, by mu jakiejś krzywdy nie zrobić. Ale, najlepszy był jego proboszcz, też maniak pięściarstwa. Ten, jak przyszedł do nas, to dopiero robił sobie podśmiewki ze swego wikarego. Ale, w sumie było sympatycznie, bez złośliwości. To też jest moje miłe wspomnienie.