Czy da się coś z tym zrobić? Czujemy się bezsilni. Opowiem wam moją historię i proszę o ocene:
“Ojciec” nigdy nie był typem osoby stale zatrudnionej w jednym zakładzie. Przebierał w pracach jak w rękawiczkach. Wyjeżdżał to do Czech, Irlandii, Holandii, UK, Norwegii.
Oczywiście nigdy praktycznie nie widzieliśmy z jego wyjazdów żadnych pieniędzy, raczej zawsze przywoził tylko zobowiązania w postaciach mandatów w obcych walutach, zadłużeń z jakiś zaciąganych pożyczek, które tłumaczył nałogiem hazardowym. Ja w 2007 roku miałem 12 lat. Wpływało to na moją psychikę, ponieważ dobrze widziałem, że mama się ciągle martwi, że nie mamy pieniędzy, ponieważ trzeba było spłacać jego zobowiązania.
Przytoczyłem 2007 rok, ponieważ dodatkowo w tym właśnie roku poznał swoją ówczesną kochankę, obecnie partnerkę. Na początku nie dało się poznać, że kogoś ma. Zachowywał się jak zwykle.
Jedyne co to ciągle przychodziły pisma od różnych banków, w których zaciągał coraz to nowe pożyczki. Kto mu dawał te pożyczki, skoro nie pracował na stałe zapytacie? Nie wiem do dzisiaj jak on mógł dostać pożyczki i to na kwoty 40tys zł w banku nie pracując na stałe. Może podawał jakieś podrobione zaświadczenia pracy - nie wiem.
Poza bankami zaciągał też chwilówki i inne pożyczki z parabanków.
W końcu wyszło szydło z worka i wydało się, że “ojciec” ma kochankę. Była sroga awantura w domu. Pamiętam, że chowałem się za fotel żeby nie słyszeć krzyków.
Wiecie co jest najlepsze. “Ojciec” tak długo przepraszał i błagał mamę o wybaczenie, że ta w końcu się ugięła. Głównie przez wgląd na mnie. Nie wyobrażała sobie być samotną matką i do dzisiaj sobie to wypomina jako błąd. Ten błąd kosztował ją drugi poważniejszy błąd. Chcąc uratować skruszonego “ojca” z jego długów podpisała mu kredyt na kwotę prawie 180tys zł pod zastaw domu. Rata za kredyt wynosiła prawie 1500zł miesięcznie. Ona jest pierwszym kredytobiorcą a on drugim. Obaj są podpisani na kredycie, co jest ważną informacją na dalszą część mojego pytania.
180tys zapytacie. Po co tak duża kwota? Tu kredyt na 20tys, tam na 40tys, tam na 60tys i pomniejsze kredytu “tatusia”. Po podliczeniu tyle trzeba było wydać na jego spłaty. Oczywiście nic z tej hipoteki nie poszło na konto rodziców. Wszystkie pieniądze poszły na spłatę jego zobowiązań.
Wiecie co jest najlepsze? Przenieśmy się w czasie do 2013 roku. Mam 18 lat. Mama spłaca kredyt od 6 lat. Praktycznie spłaca go sama bo “ojciec” standardowo nigdzie pracy na stałe utrzymać nie może. Wspominam to jako bardzo złe czasy pod względem finansowym, ale nie najgorsze o czym się zaraz przekonacie.
Tak jak pisałem mama spłaca wszystko praktycznie sama. Jak coś gdzieś dorobie to jej wszystko oddaje. Co robi w tym momencie “ojciec”? Znajduje “pracę” we Wrocławiu.
Spakował się i pojechał. Parę dni później dowiaduje się od przyjaciela na spacerze, że widział mojego staruszka popylającego po mieście ze zgrzewką coli z biedry.
Powiedziałem o tym mamie. Mama do niego zadzwoniła. Już nawet się nie krył z tym, że nigdy nie zerwał z kochanką. Kazał mamie spłacać kredyt, skoro chce mieszkać w domu i sajonara.
Wtedy nastały bardzo ciężkie dla mnie i mamy czasy. Ja chodziłem do szkoły, pozwałem go o alimenty i przysądzili mi 600zł. “Ojciec” się od nich odwoływał ale bezskutecznie. Płacił mi raz na 3 msc bo powiedział, ze inaczej nie da rady. Oczywiście raz na 3 miesiące ale z wyrównaniem za poprzednie miesiące.
Mama zarabiała około 2500. Sama rata kredytu to 1500zł na życie zostawało 1000zł. Opłaty, jedzenie. Nigdy nam nie wystarczało do następnego miesiąca. Nie raz było tak, że nie miałem nawet 3zł na bilet do szkoły. Dobrze, że żyła jeszcze wtedy ciocia i zawsze nam coś pomogła.
Przyszła zima. Nie było na węgiel. Przez 3 zimy pod rząd nie mieliśmy żadnego ogrzewania. Grzaliśmy się farelką i spałem pod pierzyną w kombinezonie narciarskim, bo było tak zimno.
“Ojciec” w tym czasie wstawiał na fb zdjęcia z wypadów z kochanką w góry na Słowacji.
Mamie raz wypowiedzieli kredyt z powodu zaległości i przyszło pismo, że ma spłacić całość w przeciągu tygodnia bo jak nie to przyjdzie komornik i zlicytuje dom.
Na szczęście były pomocne Panie z biura kredytowego, które napisały pismo, dzięki któremu odroczyli mamie na rok spłatę, wydłużając jednocześnie o rok okres kredytowania.
W 2015 mama poznała przez internet człowieka, który nam bardzo dużo pomógł finansowo. Mieszkał w Holandii więc przesyłał mamie pieniądze na raty i w końcu dał jej też pieniądze na założenie sprawy rozwodowej. Potem mama się z nim ożeniła i obecnie mieszkają w Holandii.
Happy End? Nie koniecznie. Mama dalej spłaca hipoteke. Ojciec nie dał na ten kredyt nawet 1zł a 180tys przehulał na kochankę.
Ostatnio założyliśmy mu sprawę o podział majątku. Nasza Pani adwokat powiedziała, że i tak sądu nie będzie interesować nasza historia i to co zrobił “ojciec”. Dom jest współwłasnością i jest dzielony na pół. Więc mama chcąc być jedynym właścicielem domu jeszcze poza tym, że sama spłaca hipotekę, na której jest podpisana zarówno ona jak i on będzie mu musiała oddać połowę wartości domu. Dom jest w opłakanym stanie, cały nadaje się do remontu, dach z eternitu, plac usypany z odlewów żeliwnych z odlewni. Na oko wyceniłbym go na nie więcej niż 200tys czyli po 100tys na łebka. To oznacza, że musiałaby mu oddać jeszcze 100tys.
Jak to jest z tym, że skoro oboje są podpisani na kredycie to żadna instytucja nie może go zmusić do płacenia połowy kredytu i jak to jest możliwe, że prawo w tym kraju jest tak przychylne takim ludziom jak on?