I nikt nie zwraca na to uwagi, nie próbuje czegoś zrobić poza zgłoszeniem dziwnego zniknięcia…
No w sumie ja tez miałbym to w dupie… Już zrozumialem… W sumie pytanie już nie ważne…
dlugo by tlumaczyc.
w Hiszpanii moj dom jest moja twierdza. i istnieje cos jak prawo do dobrowolnego znikniecia.
i jesli nawet sasiedzi cos podejrzewali to mnie nie dziwi, ze to zbagatelizowano. tym bardziej, ze rodzina ani nikt ze znajomych (jesli takowych miala, a raczej nie) nie zglosili zaginiecia.
Nie brzmi to, jakkby pani należała do szczególnie towarzyskich osób. W tej sytuacji, gdybym kogoś sporadycznie widywała np. wychodzącego na zakupy, wynieść śmieci czy coś podobnego, pewnie też bym się nie przejęła, gdybym go przestała widywać, uznałabym, że się mijamy. A po jakimś czasie pewnie w ogóle zapomniałabym o istnieniu tego kogoś. A gdybym sobie przypomniała, uznałabym, że może np. się gdzieś wyprowadził lub coś.
Smutne, ale tak to działa.
jak podawali kobieta po smierci partnera zapadla na depresje, a ze pieniadze na koncie byly i wszystkie rachunki placone w terminie to specjalnie nikt sie nie przejmowal.