Wystarczylo wspomnieniue pewnej bynajmniej nie damy…Wspomnienie jej punkowej natury a w kolejce juz pojawił sie Dylan,jego bunt,wspomnienie o pewnym bokserze…
I polowa lat 70-tych gdy stalismy na bacznośc w kinie Muza w Poznaniu i śpiewaliśmy:Knock,knock On Heaven’s door,za mistrzem…Bo tak konczyl sie western Peckinpaha,“Pat Garrett And Billy Kid”
5 polubień
.“One more cup of coffee before I go”
I tak sobie śpiewam dzisiaj.Ja i Emmylou Harris.Dobralem sobie towarzystwo!!! Emmylou byla wtedy wspaniala
1 polubienie
Oglądałem ten western, świetny film.
Dylana też się słuchało.
2 polubienia
Mówiono wtedy,antywestern…Jak pare innych z tamtych lat…Ale to dzisiaj juz malo ważne bo i tak gatunek umarł…
1 polubienie