Ooo, pelikan! Chłopie, że też ktoś jeszcze ten rower pamięta!
Pelikanem (niebieskim) zrobiłem kiedyś trasę do Radzynia Chełmińskiego. Tak, tego, gdzie był m.in. kręcony jakiś odcinek Pana Samochodzika i Templariuszy. Już kiedyś pisałem, że zabrałem ze sobą do picia mleko, z którego w czasie jazdy zrobiła się zawiesina masła w bliżej nieokreślonym płynie przypominającym wodę. Nie dość, że był to pelikan, więc składak to jeszcze przednią zębatkę miał mniejszą niż zwykle, bo poprzednią zrujnowałem a oryginalnej za zgniłego PRL-u nigdzie nie można było dostać. Ale to było jeszcze za szczeniaka. Zrobiłem wtedy 140 km i wróciłem skonany.
Az musialem sprawdzić…
Pelikana mialem w Chorzowie,u wujostwa.
Natomiast kolarskie trasy robiłem nie na Kormoranie ale na kolażówce o nazwie, Sport.Kormorana [wtedy chyba najpopularniejszy,duży rower] mieli koledzy.
Przypomina mi to zakład z kolegów z roku. Jeden z nich chciał udowodnić, że przejedzie tę trasę w określonym czasie. Jak to sprawdzić? Szanowna komisja, ze mną włącznie, jechała pociągiem do Wrocławia - czyli na metę. Zawodnik zmieścił się w czasie w granicach przyjętego błędu
Ja najdalej zajechałam (rowerem) do koleżanki, do Kościana. Ale kiedy to było?