Mój niedawny “wyczyn” to 40 h bez snu+pełna przytomność przez większość czasu
Ale wydaje mi się, że rekord był zdecydowanie większy, (a licząc czas z niedosypianiem, to już w ogóle) tylko wtedy juz kompletnie odlatywałam.
Miłego spania
Dni sa coraz krótsze…Kiedy sie nie zdecyduje coś zrobić,gdzieś pójść,ciemno…Szkoda czasu na spanie
Wlasnie sie obudziłem
No nie powiem…Dobre!
Mam 2 rekordy bez snu.
Pierwszy, to, gdy miałem 20 lat i koleżka namówił mnie do fuchy polegającej na rozładowywaniu wagonów. Potraktowałem to, jako dodatkowy trening i ambitnie podjąłem wyzwanie i cały dzień ręcznie przerabialiśmy tony. Wieczorem powrót do domu, mama dała jeść, kąpiel i na imprezę andrzejkową do kameralnego lokalu. Tam zabawa całą noc i rano zostałem zaproszony przez koleżankę na jej metraż, na…, hm…, herbatkę. Herbatka trwała do południa z przerwami na odpoczynek i nawet spać mi się wtedy nie chciało. Później, wracając do domu spotkałem znajomych i nawet się nie opierałem, gdy zaproponowali mi wspólne pójście na piwo i golonkę. Wagony zaczęły się w piątek rano, a ta golonka, to sobota południe i nadal spać mi się nie chciało. Na tej golonce spotkaliśmy inne koleżanki i wieczorem poszliśmy na dancing. Miło i sympatycznie spędziliśmy czas na tym dancingu do godzin nadrannych, po czym z inną koleżanką udałem się też do jej lokum, tym razem, powiedzmy, że na…, hm…, kawę.
Opuściłem ją w środku niedzieli i wróciłem do domu. Padłem w ciuchach na wersalkę i spałem pod kocem ponad 20 godzin mocnym snem sprawiedliwego. Problem z tego był taki, że to co opisałem zdarzyło się w Słupsku, a ja wtedy mieszkałem w Sopocie, bo w Gdańsku trenowałem i nie pojawiłem się na poniedziałkowym treningu, co bardzo nie podobało się moim trenerom. Tym bardziej, że na wtorkowym treningu bardziej się snułem, niż trenowałem.
Drugi rekord, to połowa lat 90, gdzie swoją Mazdą musiałem objechać Polskę i w kilku miastach załatwiać coś bardzo ważnego związanego z dużym zarobkiem. Zajęło mi to 40 godzin, w których nie miałem możliwości zmrużyć oka. Gdy już byłem w domu, nie bardzo rozumiałem co się do mnie mówi. Odsypiałem też 20 godzin.
To pierwsze to juz chyba podlega pod tzw.sprzężenie zwrotne
Kiedys w pracy nie przysłali mi zmiennika a jak przysłali to byl murzyn…No i zrobilo sie…28 godzin w samej pracy,bez snu…Plus to co przedtem…Sam nie wiem ile to potem wyszlo…W kazdym razie tak napyskowalem ze otarłem sie wg.kół oficjalnych,o rasizm
Mam jeszcze kilka nieprzespanych nocy zaliczonych z innych powodów, np, gra w karty, ale po skończeniu zaraz uwalało się spać. O imprezach rozrywkowych, hadko wspominać. Innym razem zaliczyłem całonocny marsz, ok 36 km. To była wędrówka po Słowińskim Parku. Przeszedłem z Łeby przez całą długość wydm ruchomych do ich końca na Boleńcu i wróciłem z powrotem. A gdy wróciłem nażarłem się takiej ruskiej mielonki i zamiast odsypiać, męczyłem się z przeżarcia.
A co do tzw inteligencji, to zdecydowanie dominuje u mnie ta językowa z ruchową.
Muzyczna i obie personalne plasują się na drugim miejscu. Na trzecim matematyka. Ta przestrzenna poza podium. Dość daleko za podium.
Z tego zbioru to logiczno-matematyczna
jakkolwiek przy obecnych testach na inteligencje wyroznia sie sporo innych, miedzyinnymi inteligencje emocjonalna
Wiem, to tylko przykładowy podział, ten był chyba pierwszy po teście IQ jako jedynym wyznaczniku inteligencji, więc był dość przełomowy.