Jaki rower

Lubię pedałować :rainbow:

Najlepszy jest trekkingowy - duże koła, niezbyt cienkie opony - idealny do jazdy zarówno po twardych nawierzchniach, jak i gruntowych. Mój GT Vantara ma juz 20 lat, kilka razy wymieniałem osprzęt więc w zasadzie z nowości została samarama.

2 polubienia

Jeśli jużbym chciał jakiś rower, bo w sumie nie bardzo chcę, bo warunki geograficzne zupełnie wg. mnie na to nie pozwalają, to musi to być coś górskiego, na codzienny podjazdy 1000 metrów różnicy wysokości i taki jednocześnie, który może jechać łatwo po szlakach górskich jak i po asfalcie.
Czyli musi być totalnie lekki, mocny, i z dużą ilością przerzutek, żeby móc się wspinać do domu po całodniowym balowaniu na jeziorze. No i ma mieć mega mocne hamulce, lub coś silnie spowalniającego, gdybym miał jechać w dół…
Wg. mnie jest to taka mała fantazja. Oczywiście pewnie są takie rowery na moje potrzeby, lecz chyba bez sensu dużo kosztują, to może od razu kupić sobie jakiś sportowy samochód, typu Honda Civic ostatniej wersji w zamian… :stuck_out_tongue_winking_eye:

1 polubienie

Moj ma nieco ponad 3 lata i nic jeszcze nie wymieniłem.Używam kazdego dnia…Faktycznie,opony są niesamowite.Niemal nie do zdarcia…Na razie :innocent:

2 polubienia

Do spowalniania to masz hamulec :joy:

1 polubienie

Wiem, że autokary mają górskie hamulce, czy w rowerach jest coś podobnego???
A co, jadąc godzinę w dół non stop na hamulcu, masz zrobić?
W samochodzie wrzucasz na 3 lub 2 bieg i silnik ci chociaż wyje i hamuje ów spad w dół.
A w rowerze, co ci będzie wyło… ??? Chyba ja, jak nie wyrobię na jakimś zakręcie i na łąki górskie wjadę z szaleńczą prędkością.

2 polubienia

???Nie znam takiego zjazdu.Pare kilometrów to kilkanascie/kilkadziesiat sekund,jesli nie ma wzmożonego ruchu.
Hamulca nie masz cisnąć a jedynie rękę trzymac w pogotowiu.I czasem gdy tracisz kontrole,zapobiegawczo zwolnić.
Po co Ci coś innego?Przecież nie mieszkasz na Rysach :joy:
Ja na swych trasach ,mam parę niebezpiecznych zakrętow.I nie moj rower jest problemem ale idioci którzy wchodzą w zakrety na pelnej szybkości.Jesli oni tak samo prowadzą samochody to nie dziwmy sie ze trup ściele sie gęsto…

2 polubienia

kolega o ile sie nie myle to w Alpach…

1 polubienie

Tego nie wiem.Ale jesli tak,to faktycznie,narty bardziej.Te zaś,wszczepionych hamulców nie mają :joy:
Żarty,żartami ale faktycznie,w Alpach chyba bym sobie rower odpuścił,jesli trasa przekracza 5 km.

1 polubienie

Rok temu, gdy zrobiłem sobie autem wycieczkę przez Alpy widziałem sporo rowerzystów. Sam nim jestem, więc oczywiście podchodziłem do nich ze zrozumieniem, co jednak nie zapobiegło by ich wesoło nazwać robakami na szosie.
:bike::bike::bike:
Ciekawe jak oni mnie nazywali…

3 polubienia

Skorupiak?

2 polubienia

Czasem chyba lepiej nie wiedzieć…
Ale odstęp zostawiałem.

2 polubienia

Mam właśnie taki przypadek, zmiana wysokości o 800 metrów jadąc drogą, która ma 15 km. Takie są realia, ale widzę tym nie mniej wielu kolaży, którzy mrówczo wjeżdżają pod górę.

3 polubienia

Z pewnoscią,zanim bym zrezygnował,spróbowałbym!Strasznie lubie takie wyzwania!

2 polubienia