Samo życie
Ha,ha,ha…Myslalem ze juz w zyciu nie będę odpowiadał na takie pytania ![]()
Jednoznacznie nie cierpiałem matematyki i chemii, przy czym chemii głównie dlatego iz trafiałem na takich nauczycieli z którymi zawsze byłem skonfliktowany…
Z fizyki, nie wiedzieć czemu,lubilem optykę i dobrze sobie z nią radziłem.Reszta to…kanał!
Natomiast zawsze moim ulubionym polem do popisu,byla geografia z jednym wyjątkiem.Chodzi o zadania matematyczne na obliczanie długości,szerokosci i cholera wieko co tam jeszcze szło… ![]()
Miejsce no. 2 to język polski a dalej historia i język angielski.
Oczywiście ponad tym wszystkim byłby wf ale…Z jakichś przyczyn był on w rękach idiotów,alkoholika a w najlepszym przypadku palanta który przychodził,rzucal piłkę i znikał na 3 kwadranse…
My w szkole utworzyliśmy własną ligę piłkarska a ja byłem wśród organizatorów tego przedsięwzięcia ![]()
Musieliśmy sobie sami radzić…
Kazdy przedmiot jak jest źle zaserwowany bedzie tym nielubianym. Chemia to bylo moje hobby, z nieduzym prywatnym labratorium. Nie bylo tak źle, nic w powietrze nie wylecialo.
Wysypki dostawalam na roznego rodzaju propedeutykach nauki o spoleczenstwie (dla mlodszych - to taki komunistyczny HIT), fatalnie uczonej historii w podstawowce i pozniej wynalazkach jak “ekonomia polityczna”.
Studium wojskowe to pominę, bo tam mozna bylo nauczyc się spać z otwartymi oczami. ![]()
Co dziwne dawno temu gdy człowiek czlowiekowi nie był wilkiem,jak chodziłem do szkoły nie lubiłem niektórych przedmiotów a po latach stwierdziłem,że to się zmieniło.Pewnie to uraz po straszliwych nauczycielach dopiero teraz mija powoli…
Ścisłych nie znosiłem ale teraz matematyka nie wydje mi się taka jaką zdawała się być w ubiegłym wieku.
Skąd masz moje świadectwo? ![]()
Najgorzej, jak trzeba chodzić do szkoły…się nie chce a potem 15lat w podstawówce.
Takich przerosnietych to kiedyś w szkole trochę bywało.
Jeśli wykazywal jakies szanse na wyprostowanie to dawali mu “przezimowac” i potem jak to nazwano?
Centrum ksztalcenia ustawicznego.
Wtedy dla tych co skonczyli 16 lat i nawet do zawodowki nie bardzo się nadawali.
Nie zawsze to szlo w parze z IQ szympansa, po prostu nie potrafili wejść w system szkolny, a na nauczanie indywidualne szans nie mieli.
Dla części lekkich przypadkow autyzmu tez to byl ratunek.
W Centrum Kształcenia Uzdolnionych to się uczyli czasem bardzo wybitni ludzie: część pracowała a część robiła karierę sportową.
Kto Cię zaraził? Benasek czy ja?
Ja piszę o sytuacji z lat 70/80.
Lubilam mniej lub bardziej wszystkie przedmioty. I co ciekawe - wszystkie mi sie w zyciu przydaly(mniej lub bardziej). Nie przepadalam za historia, teraz zas bardzo doceniam i teraz nauczylam sie wiecej niz w szkole. Mature zdawalam z polskiego, matematyki, biologi, wosu i angielskiego.
W moich czasach punktow nie bylo, tylko oceny 2-5.
Dodam ze csly material pr,erobilam raz jeszcze z córką w czasach podstawowki i gimnazjum. Ona najlepiej odnajdywala sie w artystycznych i informatyce.
U mnie tacy (np moj sąsiad) po ukonczeniu 18 lat i nieukonczeniu podstawowki trafiali do OHP
Roznie z tym bylo. Łódź w czsach świetności PRL byla w stanie wchlonac każdą ilosc " siły roboczej", byle umiala się podpisać.
Nie było potrzeby eksportowania.
Nikt sie nie przyznał do tej pory. ![]()
Zawsze mnie to zastanawiało…Jak można lubić WSZYSTKIE przedmioty…Znałem kilka takich osób [tylko dziewczyny tak deklarowały!]
I czy należy to kojarzyć z brakiem zainteresowań pozaszkolnych?
No chyba ze kryje się za tym wielka ciekawość świata…I jeśli tak to rozumieć,to wręcz wspaniale!
Jeśli stracisz węch, to znaczy, że ja Cię zaraziłam ![]()
Ponoc mozna się interesowac wszystkim i niczym.
Zlosliwi nazywają to erudycją.
Żeby stracić to najpierw trzeba go odzyskać ;(
Mniej lub bardziej. Z ciekawosci. Lubie dowiadywac sie nowych rzeczy. Kiedys nauka przychodzila mi lekko. Ostatnio mysialam uczyc sie do egzaminu zawodowego i szlo ciezko. Moze dlatego ze prawo oswiatowe nie jest tak fascynujące?
Opanowanie sprawnego poslugiwania sie oksymoronami latwe nie jest. ![]()