Jakiego filmu

odświeżoną, uwspółcześnioną, w nowym ujęciu - wersję chciałbyś zobaczyć?

1 polubienie

A czy można tylko powtórzyć?

Wolę oglądać stare wersje,ewentualnie poprawione cyfrowo.

4 polubienia

Obejrzałabym nieokrojone wersje niektórych filmów. Np. ‘‘Oczy Szeroko Zamknięte’’.

Imię róży. Choć myślę że ekranizacja z 1986 nie potrzebuje nowej wersji gdyż jest wybitna

3 polubienia

Tak myślę i myślę.

Czasem druga wersja bywa lepsza od pierwszej, ale zwykle nie.

Moze zamiast kolejnej wersji czego co bylo, vos czego jeszcze nie zekranizowano?

3 polubienia

Jeśli jakiś film już oglądałam, to chciałabym tę samą wersję, którą już widziałam. Nowa wersja powodowałaby kłopoty z “wczuciem się”. Moja pamięć nie pozwoliłaby mi na to by inne osoby, inne przedmioty czy inny krajobraz uważać za “ten sam”. Jest to również powodem tego, że o wiele gorzej odbieram filmy stworzone na podstawie książek, które już czytałam. Mam wtedy już swoje wyobrażenia i inne nie pozwalają mi na wczucie się w treść. :grin:

5 polubień

Problem w tym że te nowe wersje są niemal zawsze,sto razy gorsze…I nigdy nie marzyłem o nowej wersji.
Mam jednak niezaspokojone pragnienie,jeszcze z dzieciństwa…
Amerykanie krecili coraz to nowe wersje przygód Alana Quatermaina [Kopalnie króla Salomona,Świątynia czaszek…]
Dlaczego my nigdy nie zrealizowaliśmy przygód Tomka Wilmowskiego?
Dzisiaj za pózno.Nie ma już aktorów ani klimatu…
Powiem może tak…
Ja się panicznie BOJĘ,że komuś do głowy przyjdzie nowa wersja Potopu.
Jaką katastrofa może się to skończyć,pokazuje nowa[?] wersja Wehikułu czasu,wg.Wellsa.
Innymi słowy,nie chcę nowych wersji,bardzo często dlatego że tzw. efekty specjalne zastępują nie tylko aktorską grę ale wręcz myślenie!

8 polubień

Ciekaw jestem, jak wypadnie Dorociński w roli Wokulskiego w zapowiadanym wznowieniu LALKI. https://gazetakrakowska.pl/dorocinski-jako-wokulski-w-krakowie-sa-lepsi-kandydaci-nasz-casting-do-lalki-oni-mogliby-sie-wcielic-w-postacie-z-powiesci-prusa/ar/c13p2-27430163

2 polubienia

Ja nie znam takiego przypadku.
Może wśród drugoligowych produkcji…Tutaj po prostu się nie orientuję.I w tej “lidze”,znam taki [jeden] przykład.Drugie"Szczęki",nie są gorsze od pierwszych!
Oczywiście nie ma tu już mowy o pamiętnym szoku który nie pozwalał mi w 1976 roku,wejść do Bałtyku,bez oglądania sie wokoło :sweat_smile:
Ma jednak ten film,fantastyczną atmosferę wzajemności miedzy młodymi ludzmi,która mnie tak ujęła że byłem na drugich Szczękach 3 razy! I to w ciagu kilkunastu dni!
Pieprzyć rekina!
Ale ten obraz jakiegoś istnego raju na Ziemi…Gapiłem się jak ów wół,co to wzroku od malowanych wrót nie jest w stanie odwrócić..
I ta dziewczyna z włosami kręconymi i jakby mokrymi…Gigi Vorgan,jak wtedy w pocie czoła,ustaliłem…
Kariery nie zrobiła ale…Piwo,nawet amerykańskie,bym z nią wypił :wink:
Ile słońca ten film wniósł w tamtych czasach…

1 polubienie

Teraz to nie wiadomo nic na pewno ostatnio robi się moda na ekranizowanie starych filmów z tamtej epoki był już Znachor teraz będę dwie Lalki Chłopi…wskrzeszają też seriale po latach Zew Krwi,Glina ma jeszcze w przyszłym roku wrócić Ranczo choć ekranizacja Trylogii była kosztowna dzisiaj pewnie jeszcze bardziej więc może ich to powstrzyma

1 polubienie

Ale nikt nie pokusił jeszcze o sfilmowanie Trenów :slight_smile:

Ale jednak druga Diuna byla badziej udaną adaptacją.
Najgorsze, ze jak temat chwyci to sie z tego robią tasiemce prequele, sequele, wątki uboczne…
Nie mówiąc juz o pastiszach, imitacjach i serialach wszelkiej maści z kreskowkami włącznie.
W koncu sam nie wiesz jak z tego kręgu wypełznac i czy przypadkiem Yoda to nie emerytowany agent 007?

No nie wiadomo? Dziecko Nawrockich takie utalentowane, ze może na role Urszulki się załapie?
Aczkolwiek troche za duza i za stara, ale się AI podrasuje…

1 polubienie

A irytuje mnie okropnie (abstrahując od preferencji politycznych)to epatowanie Kasią Nawrocką. Az strach lodówkę otworzyć by nie wyskoczyła. I po co?
Chyba dka “ocieplenia wizerunku” takie dzialanie P R

1 polubienie

Ten dzieciak to może robic za stracha na niegrzeczne dzieci, ktore wolą chipsy zamiast zdrowej owsianki :grinning_face_with_smiling_eyes:
Tak, bo w społeczeństwie, ktore wybieralo tego cwaniaka gleboko zakorzeniony jest kult “jakie to dziecko szefa sliczne”. I taka wspaniala rodzina…
Ale jak to mówią?
Frak na czlowieku dobrze lezy dopiero w trzecim pokoleniu…

Co do “stylizacji” żony to się wypowiadac nie będe, bo i pomysły niby niezłe, ale krawca/krawcowa to bym na zbity pysk wywaliła.

A dowcip mi się znalazł

“Rodzice zmęczeni ciągłymi wizytami dalszej rodziny i znajomych, którzy przychodzili oglądać niemowlę, postanowili dla żartu podmienić dziecko na małego prosiaczka.
Goście zaglądają do kołyski i jeden przez drugiego zachwycają się:
–„Ojej, jaki śliczny!”
–„Patrz, nosek ma po mamusi!”
–„Cały tatuś!” – dodała prawie ślepa babcia.”

1 polubienie

Być może to taka chwila ale pomyślałem że przynajmniej 3 filmy A.Hitchcocka z lat 30-tych,powinny doczekać sie odświeżenia.Kolejno,39 kroków,Młody i niewinny oraz Człowiek który wiedział za dużo…
Z całym szacunkiem dla oryginału ale…To są tak dobre scenariusze że powinno się to ocalić od zapomnienia!

1 polubienie

Problem jest taki, że gdy ktoś bierze się za robienie nowej wersji starszego, klasycznego filmu, zazwyczaj nie wychodzi to dobrze. W zdecydowanej większości przypadków robi się takie zabiegi z pobudek komercyjnych przez co niezwykle ciężko jest dorównać pierwowzorowi. Nowa wersja filmu uchodzącego w przeszłości za bardzo dobry musi być po prostu wybitna, ot co. Wydaje się, że po prostu są filmy, których nie powinno się już poprawiać na nowo.
Uważam, że w historii kina było wystarczająco dużo filmów ze scenariuszowym potencjałem, które z przyczyn budżetu, aktorstwa czy też montażu nie odniosły sukcesu, jednocześnie dają o wiele większy potencjał do zrobienia dobrej, współczesnej wersji.

2 polubienia

To jest niemal zawsze tzw. skok na kasę.Nie ma innych pobudek w poprawianiu starych filmów.
Oczywiście mogą one wystąpić.Np. świetny scenariusz doczekał się jedynej lub ostatniej realizacji w 1935 roku…
Tu można połączyć pobudki finansowe z autentyczna chęcią odnowienia przekazu.Jezyk filmu się przecież zmienił…I liczyć,wcale nie bezpodstawnie,że taka rzecz ma podwójną szanse na dobra sprzedaż bo nie jest to rzecz zupełnie nieznana.
Jednak dla nowych wersji filmów które widzieliśmy 100 razy,filmow które powstały za naszego życia,nie widzę uzasadnienia.
Nie mam jakiegoś specjalnego rozeznania, jak takie bilanse wyglądają w Polsce ale w świecie,zamiast podejmować owo ryzyko finansowe, zdecydowanie wybiera się raczej tzw. ciągi dalsze lub prequele.Korzystajac z wcześniejszego zainteresowania lub korzystnych wyników w ramach tzw. box office

2 polubienia