W domu pije z ekspresu ciśnieniowego, w pracy mamy przelewowy. Zalewanej ani rozpuszczalnej nie tykam. I od jakiegoś czasu nauczyłem sie pić bez cukru.
Przygotowujesz sie do podatku cukrowego?
Ja kawy nie slodze, ale malutka czekoladka lub herbatnik cynamonowy do przegryzienia mile widziane.
O, tak. tak!
Kona na Hawajach pod orzeszki macadamia. Mniam.
Ja wręcz przeciwnie. Od mniej więcej roku w domu piję po turecku z dodatkiem kardamonu (tyle, że kawę zamawiamy z palarni kawy). Wcześniej piłem rozpuszczalną, ale już nie. Na mieście mrożoną latte.
Z moich eksperymentow kawowych wychodzi niezla w stylu irlandzkiej, ale zamiast whisky brandy i oprocz odrobiny cynamonu troche startej skorki pomaranczowej
Kiedyś podano mi taki specyjał wielowarstwowy, na samym dole brandy, potem warstwa mleczka, potem kawy i pianka osypana proszkiem czekoladowym. Palce lizać.
W ogole te kawowe wynalazki to bywaja czasem jak pelnoprawny deser.
A bym zapomniala jeszcze kawie zmrozonej “na kaszke” - sa takie chlodziarki z mieszadelkiem z dodatkiem rumu i paru kropli soku cytrynowego. Taka szlachetniejsza odmiana mazagranu.
Mi się z tym jednym egzaminem żyło dużo luźniej niż przez ostatnie kilka miesięcy, gdzie materiał podobnej objętości jak na egzamin miałam z tygodnia na tydzień na dwa inne przedmioty na zaliczenia
Jeden dzień się uczyłam próbowałam wcześniej, ale coś nie wyszło. Nie umiem się uczyć w domu.
Ale do progu 70% dobiłam całkiem spokojnie, chociaż przy chórze narzekań, że co z tego, że się “przeczołgałam” nad progiem, jak pewnie wszyscy zdali (oj nie) i że mi na tym w ogóle nie zależy (fakt, podejście miałam tak luźne, że aż mnie to zdziwiło, ale chyba dobrze na tym wyszłam)
W każdym razie: nie zdaję-wszyscy niezadowoleni, zdaję-wszyscy niezadowoleni, uczę się-to samo, nie uczę się-to samo, wysypiam się-też to samo, nie wysypiam się-też.
To czym ja się mam przejmować, jak i tak będą na mnie narzekać?
Parzona z fusami ale robiona w French coffee maker’ze (nie wiem jaki jest polski odpowiednik tego czegoś )
Instant. Właśnie sobie strzeliłam!
Też zaczęłam się zastanawiać, ale wpadłam: bruschetta
ŁYŻKI??? To Ty masz łeb…
łyżka do zupy to 15 ml, a dwie, to 30 ml. 30 ml, to wcale nie tak dużo
Mnie się kręci na samą myśl!
Mnie taka ilość nie upija. Naprawdę. A smaczne jest
Chodzi Ci o taki okragly dzbanek z tloczkiem? Jak dla mnie zwolenniczki kawy z ekspresu cisnieniowego troche slaba wychodzi. Ale przynajmniej bez fusow jak plujka
Dokładnie taki…może faktycznie normalna dawka byłaby za mała wiec ja sypie dwie łyżki stołowe zamiast do herbaty