pomijając, że także niebezpiecznie naruszył je rowerzysta. Tu wszystko widać, jak na dłoni.
Miałem 2 kraksy na rowerze bez kasku, w tym w jednym wjechał we mnie SUV włączający się do ruchu z drogi z posesji. Mógł mnie nie zauważyć pod Słońce. Zginąć to szybka sprawa. Nie wiadomo, czy lepiej umierać długo na nowotwór…
Zamieszczając tego posta, chciałem pokazać, jak nie powinni zachowywać się na drogach użytkownicy, kierowcy i rowerzyści.
Zbyt dużego zainteresowania ten temat nie wywołał.
Poza naruszeniem rowerzysty i jego roweru, kierowca samochodu niczego więcej nie naruszył.
Mylisz się, kolego. Wyprzedzał na przejściu dla pieszych.
Mylisz się, że się mylę. Zgodnie z obowiązującymi u nas przepisami, w przypadku przejść pieszych kierowanych sygnalizacją świetlną, wyprzedanie jest dozwolone na samym przejściu, jak i przed nim.
Pierwszy z kierowców zatrzymywał się, co powinno dać do myślenia drugiemu.
Na tej części przejścia było czerwone światło, co powinno dać do myślenia rowerzyście.
Nawet jeżeli kierowca samochodu nie skojarzył zaistniałej sytuacji, której de facto w tym momencie nie miał nawet obowiązku kojarzyć, nie naruszył żadnych przepisów.
Na drogach obowiązuje zasada ograniczonego zaufania, a tu były bardzo duże przesłanki, by nie mieć go w ogóle.
Żebyś nie wiem jakie nowe pomysły miał, nie zmieni to faktu, że w tym momencie kierowca samochodu nie naruszył przepisów. Finito.
Co do rowerzystów, często zachowują się, jakby byli niezniszczalni, nie kojarząc faktów, że w przypadku starcia z maską samochodu ciało ludzkie okaże się zdecydowanie mniej wytrzymałe, oraz stosunek mas wypada bardzo na ich niekorzyść. Rowerzystów obowiązują takie same przepisy ruchu drogowego oraz prawa fizyki, jak i zmotoryzowanych uczestników ruchu.
Również jeżdżę rowerem, ale wsiadając na niego staram się myśleć, a nie mieć przekonanie, że inni będą myśleć za mnie.