To “ale…” dla zaznaczenia że nie chodzi o kolejną klepsydrę. Wszyscy już tę smutną nowinę znają, pochylamy się nad kruchością naszego życia, a ja przy okazji natknąłem sie na problemik inny.
Otóż na Onecie natknąłem się na dwie informacje jak niżej:
Różnica nieduża ale chyba tylko jedno wyrażenie jest poprawne. Które?
Oczywiście że zmarł, bo podmiotem domyślnym jest mężczyzna. Podobnie jak nazwy zawodów typu: kosmonauta, geodeta, są rodzaju męskiego.
Mnie też ta zmarła wysokość zaniepokoiła.
Myślę, że to nasz redaktor się zaplątał.
Nazywasz dziennikarzy internetowych serwisów redaktorami? Ja bym się nie odważył!
Bo ja jestem od Ciebie odważniejsza!
Wiesz w dzisiejszych czasach kazdy sobie cos wybierze
Zanosiło sie na to od bardzo dawna.Żałoba żałobą ale chyba nikogo juz ta informacja tutaj nie zaskoczyła…
Ksiaze Edynburga zapisal fajną karte w czasie II wojny,choc oczywiscie kazdy byl wówczas w cieniu Jerzego VI…I to wlasnie z córką krola powoli wiązal sie juz w latach 30-tych…
Wszystko to stopniowo powszednialo po wojnie ale angielskie spoleczenstwo pozostalo niewzruszone.Rodzina krolewska to świetość i nic nie jest w stanie tego zmącić.A juz najmniej osóbki w rodzaju niejakiej Meghan,co oczywiscie jest zupelnie innym tematem…
Miał 99 lat. Najwyższy czas.
Moja babcia zawsze w takich sytuacjach mawiała - żył tak długo bo całe życie gówno robił.
To sie musisz zapytac dobrego wujka google obslugujacego edytor tekstu
Bo zdaje sie stanowisko korektora czy korektorki wymarlo juz dawno.
Doświadczyłem tego wymarcia na własnym grzbiecie.
W naszym lokalnym dzienniku pracował kiedyś taki jeden. Korygował ale i pisał. Miał kącik w gazecie gdzie publikował bardzo interesujące felietony o języku polskim. Wygrał jedną edycję ogólnopolskiego dyktanda które prowadziła pani Bochenek (zginęła w Smoleńsku). W pewnym momencie zniknęły felietony a wkrótce potem i on sam wyparował z redakcji.
I know I know
Korektor idzie w ramach oszczednosci,pierwszy do odstrzalu.Tak bylo juz w latach 90-tych.Tyle wiem na 100% a jesli wczesniej,nie zdziwilbym sie…
Mnie bardziej niepokoją kompetencje tłumacza, czy dziennikarza. A raczej pismaka zatrudnionego dla klikalności, nie rzetelności