W szkołach za dobre wyniki w nauce czy wzorowe zachowanie dawano kiedyś książki ( być może jest to dalej praktykowane) wraz z informacją - dedykacją dla kogo i za co. Na spotkaniach autorskich - też ludziska czekają w kolejce po autograf od autora. Uważacie, że takie “bazgrołki” na pierwszej stronie są dobrym rozwiązaniem? Przecież można wsunąć do książki dodatkową kartkę i na niej napisać dedykację czy cokolwiek innego, tym sposobem można książkę puścić dalej w obieg po przeczytaniu, bądź sprzedać…
Juz chcialem sie zgodzic ale…puszczanie w obieg lub sprzedawanie to juz nie moj zwyczaj.
A co do dedykacji…O ile nie jest robiona pisakiem i nie zawiera kretynskich rymowanek,nie mam nic przeciwko.
Ksiazek bez dedykacji jest duzo, takie z dedykacjami czy autografem autora to juz wyzsza szkola jazdy.
O ile ksiazka to anonimowy przyjaciel, to taka z dedykacja jest przyjacielem niezawodnym.
Podpis autora, no może jeszcze… Ale nie jestem za dedykacjami, bo lubię książki przeczytane puszczać dalej w obieg, sama też kupuję z drugiej ręki. Mam jakąś książkę z podstawówki z dedykacją za dobre wyniki: zostawiłam sobie na pamiątkę
To ma być pamiątka, a nie prezent przechodni…
@elsie Uważam, że to obdarowany decyduje, że jakaś książka jest dla niego ważna i pamiątkowa… Książka może być również nietrafionym prezentem, po którego się nigdy nie sięgnie… a komuś innemu się może przydać. Mam sporo książek, które lubię i przechowuję, resztę czytam i przekazuję dalej.
nawet jak kupie gdzies w antykwariacie ksiazke z dedykacja, to ona ma dla mnie taka “ludzka twarz”. podobnie jak znajdowane czasem w ksiazkach ekslibrisy czy zakladki, lub cos co za zakladki sluzylo.
Ja robię to samo, ale ludzie maja dobre chęci…
Fajnie się po latach do takiej książki zagląda. A można też dziecku pokazać, że tatuś nie zawsze był taki beznadziejny jak dziś, że jakieś tam osiągnięcia miał.
Bardzo sympatyczna rzecz taki wpis autorski szczególnie jeśli wcześniej brało sie udział w interesującym spotkaniu z autorem. Tym dedykacyjnym “kłopotem” nie muszę się martwić bo takie książki są zawsze przeznaczone na prezent dla córki.
Z ciekawostek: V.V. Severski ma specjalny stempel do dokonywania wpisów a pani Anna Singh wpisała dedykację po polsku i pendżabsku (oczywiście alfabetem pendżabskim).
Można nawet tę z dedykacją (choć to pamiątka) i tę z autografem autora. Na rynku książek te ostatnie są nawet cenniejsze
Tych pamiątek w trakcie życia zbiera się trochę, książka nawet pamiątkowa po przeczytaniu, by kurzem nie zarosła… i jeśli jest bez zbędnej dedykacji może trafić w ręce kolejnej osoby. Może ale nie musi. W zależności od sentymentalizmu osoby.
Żeby tak mieć jeszcze 100 % pewności, że ta dedykacja ręką autora książki jest pisana
Nie lubię dedykowanych ksiazek, nienawidzę jeszcze bardziej bazgrania po nich. Możliwe, że zrobilabym wyjątek gdyby moj ulubiony autor wstał z grobu i mi podpisał.
Znalazłem ostatnio dwie takie książki - za dobre wyniki w nauce w II kl. LO i za dobre sprawowanie na koloniach. Fajna pamiątka, tym bardziej, że mam tam tez podpisy kolegów i koleżanek.
Mi dedykacje się nie podobają i nie widzę w nich większego sensu.
Na książkach, które dostawałam w szkole za jakieś konkursy, świadectwa etc. zawsze była przyklejona lub po prostu wsunięta karteczka z dedykacją “dla bla bla, uczennicy klasy bla bla za wybitne osiągnięcia bla bla, podpis nauczyciela i dyrektora”. Po czasie te karteczki się darły, gubiły, zmieniały lokalizację (w jednej książce były 3, w innej 0), zresztą wielkiej wagi do nich nie przywiązywałam.
Na widok dedykacji autora książki też orgazmu nie dostaję, nie wiem, co w tym jest takiego super.
Może to, że autograf dostaje się na spotkaniach autorskich, a na ilu takich spotkaniach można być? Może to też być pamiątką takiego spotkania?
@vera223 ksiazki sa czasem jak dyplomy typu rąsia, klapa. buzka, gozdzik
w spoleczenstwach gdzie analfabetyzm? juz to dziala inaczej
owszem mowi sie, ze ludzie nie czytaja, przeszli na pismo obrazkowe z czegos co kiedys bylo telefonami? ile tekstu z ekranu masz codziennie? nosnik sie zmienil, wzbogacil o przekaz obrazkowy. a to ze te obrazki sa naduzywane? choroba wieku dzieciecego
Na szczęście ludzie z mojego otoczenia czytają i to dużo
Mi nie chodzilo o książkę. Są biblioteki. Raczej o szacunek do slowa pisanego.