O kurczę
Pamiętam ptysie, tyle inna szata graficzna była i butelki też
W tym czasie,to ja juz piwem sie raczylem)))
Ja też. My lemoniadowo - oranżadowe pokolenie.
Ale te lemoniady,oranzady mialy smak,
A piwo bylo piwem,kazde mialo swoj iepowtarzalny smak,czego nie mozna powiedziec o wiekszosvi obecnych piw.
Nigdy nie kupowalem duzych butli.Te wszystkie napoje gazowane,gdy zabraklo gazu,byly niestrawne…
Nie. Ja pamiętam oranżade w takiej fajnej butelce. A potem gazowane przestały być moimi ulubiobymi .
Dziecko .myslalam,ze chodzi p praedziwa oranzade😉
Oczywiscie ze pilam! Ale pamietam ze pochlanialam Mazowszanke…
A pamietasz oranzade w proszku? Pewnie byles jeszcze za maly…Ale oczywiscie nalezalo ja jesc w proszku!
Pamiętam, a jakże. Czśsciej się ją jadło, niż piło. Ona dotrwała do czasów, kiedy ja miałem dzieci.
A ja pamietam, kidy zamiast do spowiedzi jezdzilam sobie tramwajem z torebkami oranzady i sie nia opychalam! Potem “swiete dzieciatko” wracalo do domu i…juz!
Ja pamiętam. Straszne paskudztwo!
Ja pamiętam takie oranżadki w proszku w saszetkach, które należało rozpuścić w wodzie. No i nic z tego! Najlepsze były wyjadane z torebek
A jak na języku się rozpuszczały i strzelały, to głowa mała
Wodę grodziską pamiętam
O!
I na nie,u nas u inwalidy,podrywalo sie dziewczyny!
I inwalidzi bili brawo!!!