Coś naocznie spotkałem lub to mnie spotkało. Po szpitalu dobry rok póżniej, kombinowałem by gdzieś dorobić do chorobowego, i spotkałem dawnego kolegę z pracy na ryneczku, chwila rozmowy i obiecuje coś załatwić z pracą. Po około tygodniu idąc na skróty przez pusty parking około 150 x150 m, bo market był nieczynny, w powietrzu czuję dziwny zapach / perfum ?, aż przystanąłem by z czymś zapach skojarzyć bo był ciekawy i miły, dookoła mnie nikogo nie ma, żadnego ruchu samochodów w pobliżu, i pojawia się kobieta przede mną na metr - dzień dobry Kaziku, Józef ci pracy nie wykombinuje bo jest w szpitalu, miał zawał serca. Mnie zamurowało, pytam kim jest, chciałem podać jej rękę na przywitanie, i słyszę że nie wolno, i skąd mnie zna, skąd zna Józwa, Jak ma na imię itd. Nic cisza ! Nad głową zakrakala wrona i odruchowo spojrzałem do góry, i za chwilę na nią ?, nie było jej !, Wronę czarną widziałem przez około sekundę, po chwili przyjechało auto by zaparkować, przede mną fruwało małe białe piórko, hm jak by np z poduszki się wysnuło. Próbowałem babkę znałeść by dziękować za wiadomość, rozglądałem się dookoła, centralnie miałem ogląd dookoła w promieniu 200 m i nic, żywej duszy prócz kierowcy. Kto przebiega 200 m w sekundę nie zauważony i bez szelestu?. Stałem zlany potem, jak bym wyszedł z wanny po kąpaniu w ubraniu. Myślę sobie co to było przed chwilą ! ?, Babka ciekawa, białe włosy, dalej nie dociekałem - jaki jej wiek itd, przeraziła mnie wiadomość o zawale serca !, Dotarłem do mieszkania, zakupów już zapomniałem zrobić przez 2 dni / były małe zapasy /, zrobiłem se kawę, Przez kilka dni oglądałem z boku wszystkie mijane kobiety na chodniku i w marketach, Żadnej z białymi włosami !. Zadzwoniłem na domowy do Józefa bo komórka milczy, odbiera żona i mówi że go nie ma, i swojej komórki też nie odbiera. No i się wygadałem jego żonie - jest w szpitalu, miał zawał, nie wiem skąd to wiem i to nie jest żart. Z synem pojechali do szpitala, i on tam był, tyle że w trakcie badań co mu jest i jak go leczyć, był pół świadomy. Lekarz z SOR dzwoni do mnie i opiernicza za nalot i panikę żony na SOR, przeprosiłem i dokończyłem że to zawał serca, a skąd pan to wie ? Delikatnie zakończyłem rozmowę, Po 2 godzinach dzwoni jego żona że to był faktycznie zawał, i dziękuje mi za telefon. Jak Józef będzie w domu to mi przedzwoni i zaprasza na obiad / Józwa nie ma i obiad jej zostanie bo za dużo zrobiła. Ten dziwny zapach był / chodził jakby wokół mnie aż do domu, trudny do zlokalizowania w drogeriach, co jakiś czas się ujawnia w dziwnych momentach - w mieszkaniu, w pracy, ino że już bez zmaterializowanej kobiety, przejrzałem wszystkie swoje dezodoranty, płyny, i żaden nie pachnie jak ten który się pojawia niespodziewanie. Babki potem już nie widziałem. Żeby tak była żona odparowywała w nerwowych momentach, to nie, dla niej było to niewykonalne
pomijając rysopis,przynajmniej 4 razy wykorzystywany motyw w Strazniku Teksasu.Na ogól miedzy indianami Cherokee ale były też odcinki,bodaj dwa,z Komanczami…
Miewałem takie sny…
I bardzo chcialem by trwały…
Jeden z bardzo nielicznych jakie rozpoznałem…
Ja wielokrotnie.
Ta była żona żyła jeszcze? Wygląda, że masz w niej Anioła Stróża.
O, i to jest ciekawa historia.
Masz pomysł, kto to mógł być?
Tak… widziałam Minotaura
O, a w jakich okolicznościach?
Nie wiem do dziś kto to lub co to. Kobietom się już nie przyglądam, bo białe włosy były charakterystyczne jak u kobiet z Danii. W godzinę można zmienić każdy kolor włosa na biały, ale ten zapach to nie Chanel, czułem go wyrażnie pośród np spalin z kilku metrów, to jak 1:1000000, najgłupsze to że żadna z kobiet nie czuła nic prócz swego, faceci chyba mieli katar że nic też nie czuli. Osobiście używam mało kosmetyków - płyny, wody po goleniu jak już to sporadycznie, by wyczaic moment pojawienia. Zdarza się nieraz że wracam w tamto miejsce, ale nic się nie dzieje
Gdy byłam dzieckiem, byłam na spacerze na górzysto leśnym terenie z mamą i wujkiem… wybiegłam dużo do przodu i zza przepaści wysunęła się postać niczym minotaur. Przestraszyłam się, czułam, że jest to zła postać (a krów się nie bałam, u dziadków całymi dniami mogłam z nimi siedzieć , byłam niczym Emilka z Acme, to zwierzęta się mej miłości do nich mogły bać ) uciekłam do mamy złapać się za rękę. Jak doszliśmy do tego miejsca rozglądałam się, czy są jakieś zwierzęta itp. … ale nic. Nigdy o tym nie mówiłam
Dla mnie to było zbyt prawdziwe, ktoś może powie, że to wyobraźnia dziecka … ale ja wiedziałam kiedy coś se zmyślam, do tego dla zwierzaka byłoby też zbyt wysoko no i żubrów też tutaj brak
Czym to było… nie wiem…
Wybacz, że dopiero teraz odpowiadam
No ciekawa historia, dziwna sprawa. Na pewno to była prawdziwa sytuacja i realna. Świat jest niezbadany.
Mój kolega z pracy.Spadl z drabiny.Nigdy się nie dowiedziałem czy spadł bo zobaczył zjawę czy zobaczył zjawę bo spadł…
Tylko we śnie.
Z forum zjawę? Niestety nikogo z forum nie spotkałam na żywo, zjawy też nie
Nie z forum, ogólnie zjawę.
@Aekimt Wiem ;-)))
Wielokrotnie spotykałam w kolejnych pracach. Nastepnym razem w gabinecie szefa splunę przez lewę ramie i powiem “zgin zjawo nieczysta”.
Moje spotkanie dwukrotnie opisywałem na starym Pytamy i tutaj, jeden raz.
Spotkanie trwało ok 3 miesiące i nic z niego nie wynikło, ale zrewidowałem moje poglądy na takie rzeczy.