Mam się bać?
Czego ? Kogo ? mnie ? never
Być może niektórym wentyl puszcza. Ale nie jest to reguła.Ja należę do tych rozsądnych, ale nie sztywnych. Z czasem jestem bardziej wyluzowana. Wiadomo, więcej kontaktów i więcej doświadczeń.
Ja się nie wyszumiałam, więc dam wam znać za jakieś 20-30 łat.
Ale miałam z sześć lat temu taki czas w życiu, że hoho… Towarzystwo się trafiło mi w życiu inne niż kiedykolwiek wcześniej. Nie przetrwały tamte znajomości próby czasu, ale z perspektywy kolejnych lat niczego nie żałuję.
Kiedyś miałem dobrego kolegę którego żona i dzieci nie zmieniły.
Jeśli szumienie rozumie się jako prowadzenie bujnego życia erotycznego to rodzina mu w tym nie przeszkadzała…
W młodości był ćpunem (potrafił ćpać aż zapaści dostawał i musiano go odratowywać) a także członkiem radykalnej subkultury. Jednak nigdy go nie zatrzymano. Kartoteki nie miał. Dzięki temu przyjęto go do jednej z służb.
Ironią jest iż m.in. został w niej specjalistą od narkotyków. Potem także tajniakiem doskonale odnajdującym się w różnych podejrzanych środowiskach…
Opowiadał mi iż kiedyś do pracy przyniósł swoje zdjęcia z młodości…
Nikt w nie nie uwierzył. Uznali iż to jakiś fotomontaż…
A jego koledzy z młodości? Kontakt mu sie też urwał.
Wszyscy przedawkowali…
W jakimś sensie więc się wyszumiał…
a kiedy się kończy młodość?
a kiedy zaczyna starość?
Moim zdaniem młodość kończy się w chwili śmierci…
Mojego wyszumienia z przed czasów kawalerskich lepiej nie nagłaśniać.