Oglądałem dziś rano wiadomości w niemieckiej TV. Wypowiadał sie przedsiębiorca, który ze względu na odwołanie imprez masowych, które obsługiwał, stracił w ciągu 2 tygodni obrót rzędu 1.2 mln euro. Stracił, to może źle powiedziane - porostu z w/w powodu tego obrotu nie zrobił. Maszyny stały, pracownicy siedzieli. Obrotu nie było, a pracowników trzeba utrzymać. Zapłacić oprócz wypłat pracowniczych składki ubezpieczeniowe i socjalne.
Niemieckie ministerstwa juz pracują nad narzędziami legislacyjnymi, by gro takich zakładów uchronić przed upadłością.
.w PL, jak narazie, afera Kurski Gate jest ważniejsza.