Potem gdy pojalem dodatkowa prace w Zepterze,juz jie musiala pytac skad kasa.
Gdyz przychodzila poczta.
Przypomniała mi się pewna sytuacja rodzinna. Otóż, jakoś tak, w 1986 odprowadzałem pusty autobus od siebie ze Słupska do kapitalki, do Dzierzoniowa, a stamtąd drugim pustym, wyremontowanym, powrót. W obie strony nazbierałem tylu łebków, że wyszła mi miesięczna wypłata. Ponad 20000. No to w domu żonie dałem oficjalnie 5000, sobie też oficjalnie drugie tyle, a resztą się dyskretnie nie pochwaliłem i zakamuflowałem. Po trzech dniach musiałem mieć minę kompletnego idioty, kiedy zajrzałem do skrytki. Było tam już tylko 5000, czyli połowa i karteczka z napisem; - “domiar karny”.
Cos cudowanego!
Slusznie i naukowo.
Dobrze,ze Cie do skarbowki nie zglosila)))
pierwsza ksiazeczke czekowa mialam w 1983, jeszcze hiperinflacji nie bylo, i kolejek w bankach tez nie, te nagminnie zdarzaly sie przed sklepami.
Pic na wodę fotomontaż prowadzony nierzadko przez zdziwaczałe, stare panny.
Siostra toto miała przed ślubem i nie mogła powstrzymać śmiechu słysząc o śluzie i innych średniowiecznych bzdurach.
Do małżeństwa trzeba dojrzeć emocjonalnie. To są indywidualne sprawy każdego z osobna. Życie wszystko weryfikuje a miłość jeśli jest prawdziwa - pokonuje problemy.
Lub wspólny kredyt na 30 lat
Rozdzielność majątkowa zapobiega zbrodni
Te koscielne to nie wiem czemu maja sluzyc…
Dlatego trzeby miec rozdzielczosc majatkowa! Przepraszam @Devil nie zauwazylam…
Rozdzielność nic nie da.
Dlaczego?
A co ci da rozdzielność majątkowa, mieszkanie w małżeństwie kupione na wspólny kredyt i tak idzie na pół. Ale musisz jeszcze znaleźć kupca który ci tyle zapłaci za to mieszkanie, żeby spłacić kredyt w banku. I zostajesz na bruku a jak masz dzieci?
Przypomniałaś mi. Każdy mógł sobie taką książeczkę wyrobić, jak chciał. Tylko posługiwanie się nią w sklepach, to czasem niezłe jaja wychodziły. W połowie sklepów nie widziano, co to jest. Pamiętam, jak kumpela chciała sobie wyrobić, ale książeczek, akurat w banku nie mieli, kazali jej przyjść później, to zrezygnowała. Ja taką dostałem w 1989.
Zakladam, ze mieszkanie zostalo kupione rzez jedna ze stron…
To trzeba być prezesem i zarobki prezesowskie, żeby mieć zdolność kredytową na kilkaset tysięcy
Mnie nikt nie pomogl, a wielu zyje na koszt rodzicow?
Rodzice nie zawsze chcą brać tak duży kredyt na stare lata, nie każdy rodzic nawet by dostał kredyt na 20 czy 30 lat z racji wieku.
Dlatego właśnie napisałam że nic tak nie scala małżeństwa jak wspólny kredyt.
Oczywiście że nie każdy go bierze, bo albo wynajmuje, albo dostaje mieszkanie w spadku po kimś, albo korzysta z TBSow albo od rodziców.
Ale to nie o to chodzi żeby roztrząsać te wszystkie przypadki. Po prostu chciałam tylko powiedzieć że kredyt jest często gwoździem do trumny i cementem nieudanego związku.
O, tak, kredyt to fatalna sprawa!
Rekordu nie poboles, mnie uczyl antykoncepcji (katolickiej) facet na zastepstwie, bo zona wlasnie rodzila piate dziecko.