Ktoś wie?

Namawia mnie szef do założenia firmy.
Znaczy on ma firmę. Mnie namawia bym też miał.

Jest w tym kraju jakaś pomoc od panujących nam w sprawie założenia firmy?
Czy trzeba być bezrobotnym by państwo zechciało człowiekowi pomóc?
Nie o kasę mi chodzi ale o rózne informacje…
Takiego kogoś co pracę ma, zarabia i chce zarabiać więcej ktoś za rekę poprowadzi czy musi sobie sam radzić?
A może czeka go droga przez mękę?
Wie ktoś jak to wygląda ?

2 polubienia

Po pierwsze,najwyrazniej chce Cie zostawic sam na sam z ZUS-em,z jakichs tam,przyczyn.
A na pomoc panstwa to bym nie liczył…Nigdy sie z tym nie spotkalem a bylem na tzw.“działalnosci gosp.”,ponad 3 lata…

3 polubienia

W miłość szefa do mnie nie wierzę. Wiem jak kocha pieniążki…mieć…w kieszeni…własnej :rofl:

3 polubienia

zebys na tym nie wyszedl jak Zablocki na mydle…

2 polubienia

Jacek Bartosiak prowadzi taką firmę, ale nie pamiętam jej nazwy i gdzie szukać.

Prawdopodobnie gdzieś tu …

Przynajmniej gdzieś tak czytałem bo korzystać nie korzystałem niestety

Ja tam założyłem firmę, prowadziłem ją przez 10 lat, nic od państwa nie dostałem, ani kasy ani innej pomocy, i jakoś żyłem choć majątku nie zbiłem.
Teraz są różne inkubatory przedsiębiorxczości które mają takim jak Ty pomagać. Na wyższym poziomie są parki naukowo-technologiczne. To są inicjatywy lokalne.

3 polubienia

“Inkubator przesiebiorczosci”
Znakomite!
Biore to,za pozwoleniem :smiley:

2 polubienia

@okonek

Każda firma rozwijając się osiaga w pewnym momencie punkt w którym jedna osoba (szef) nie daję ogarnąć już więcej. Bo nie może być w kilku miejscach jednocześnie a doba ma tylko 24 godziny…
Wtedy albo przestaje się rozwijać albo trzeba ludziom oddać część władzy.
Są ludzie którzy nie potrafią z tym się pogodzić (każdy chce mnie okraść).
W tym przypadku oddałby władzę niczym nie ryzykując finansowo.
Ta część której nie daje powoli rady opanować (z braku czasu) byłaby moją działalnością…
Firma mu się nie rozwija, a mogłaby bo kasa jest, możliwości też i połowę zainteresowanych odsyła obecnie do konkurencji…

Rozwoj firmy to jedno, ale traktowanie drobnego przedsiebiorcy przez urzad skarbowy i ZUS w Polsce to drugie. I o to drugie mi chodzilo, nie o zawirowania rynkowe związane z przedmiotem działalności czy ewentualny konflikt z wtedy juz byłym szefem (nie zawsze to musi nastapic, jeśli ludzie chca sie dogadać to to zrobia)

1 polubienie

No własnie. Nasza polska “zawiść” mnie odstrasza od tego pomysłu. Wiadomo jak “pierdzący w stołek” urzędnicy traktują wciąż “prywatną inicjatywę”.
Inna sprawa że mienie firmy to takie upusty jak…ja Cie nie mogę…
Mało ludzi wie (poza skarbówką co widzi wszystkie faktury) za ile firma moze kupić np. nowy samochód. A -30%, -35% ceny ofertowej jest powszechne… Telefony za bezcen… Idź do sklepu… Kredyt 0% na raty jest od ręki, bez sprawdzania firmy… Leasing niezwykle korzystny…

A szef ma firmę co coś produkuje i montuje u nabywcy. O ile produkcję może cały czas zwiększać to koordynować montaż w wielu miejscach jednoczesnie, oddalonych o kilkaset kilometrów od siebie, nie daje rady.
A jeszcze osobiście przyjmuje zamówienia na nowe…
Zlecając mi odpowiedzialność za część montaży (zostałbym podwykonawcą a nie jego pracownikiem) może znacznie zwiększyć produkcję (a na tym są największe pieniązki naprawdę, powiedzmy 80% zysku to z produkcji, a 20% montażu).
Z drugiej strony sam też by ryzykował. Bo zwiększając produkcję i oddajac montaż w inne ręce w pewnym momencie moze zostać bez odbiorców. Produkt musi być zmontowany przez fachowców. A tych brak…
Bez montażu produkt jest niesprzedawalny…

Wie jak to wygląda w praktyce. Bo pracował w tej samej branży w państowym zakładzie o ogromnych mocach produkcyjnych i rozdmuchanej części biurowej. Gdy część fachowców od montażu uciekła na wolny rynek (lepsze zarobki) zamiast ograniczyć koszta (cięcia w biurach) zakład nadal funkcjonował. Wiadomo czym się to skończyło jak zakład pracował na 15-20% swoich mocy a administracje miał wciąż taką jak kiedyś. Z hukiem zbankrutował…

4 polubienia

To juz i sprawa jak wyglada sprzedawalnosc produkcji - zadna koniunktura nie trwa wiecznie. Ale wtedy to nie wiem co lepsze? Byc pracownikem w konczacej sie firmie czy podwykonawca z rozeznaniem rynku i szansa na indywidualne przetrwanie, nawet kosztem niewielkich zmian? To drugie rozwiązanie kuszace?

Mnie kusi… Firma ale w innym kraju… Tam podobno szanuje się pracodawców…
A i łatwiej ją ponoć prowadzić… Nie ma tylu “min” prawnych na które można wpaść…

1 polubienie

To prawda, w wiekszosci cywilizowanych krajów kury nioski nie zarzyna sie na rosół.

2 polubienia

Dla polskiego państwa przedsiębiorca to potencjalny oszust.

2 polubienia

Zgadza sie.Podobnie jak niemal kazdy,człowiek sukcesu.Co najmniej,podejrzany… :slightly_frowning_face:

A dziś w pracy zdałem sobie sprawę iż szef nie ma pojęcia iż mogę nie tylko zajmować się montażem ale i…produkcją…

W sumie mam wszystko co potrzebne.
Wiem gdzie kupować półprodukty.
Mam kontakty z kilkoma fachowcami od dopracowania szczegółów technicznych (a on ma tylko jednego !).
Znam trochę ludzi których mogę zatrudnić do montażu. Kilku nawet ma doświadczenie…
Tylko tylu maszyn jakie on ma nie mam… Ale to akurat nie jest jakiś wielki problem. Bo znam ludzi którzy mają podobne i się marnują…
Nawet znam ludzi co chętnie zainwestują swoją kasę w jakiś biznes…
Tylko że…SMOKwi się chyba nie chce…zarabiać… (smok-leniuszek)

1 polubienie

Własna działalność, to nie droga przez mękę. Wiąże się jednak z pewnymi ograniczeniami i wymusza samodyscyplinę.
Twój szef chce Cię wygonić na własną działalność, by obnizyc koszta utrzymania pracownika. Słuszny manewr, który też stosowałem.
Jednoosobową dzialalnosc gospodarczą zarejestrujesz w pół dnia. No dobra, z przerwą na obiad - w jeden dzień.
Istnieją też firmy, które chętnie załatwią za Ciebie wszelkie formalności. Ty w tym czasie będziesz mógł oglądać się wszystkimi trzema głowami za dziewicami.

Twoim podstawowym zadaniem będzie znalezienie dobrego księgowego. Poznasz go, jak mu zadasz pytanie: ile jest 2+2 ?
Dobry księgowy nie odpowie, że to jest 4, a z automatu spyta się Ciebie: a ile ma być.?

A. I podstawowa zasada:

Nie licz, ile można zarobić. Policz ile można stracić.

1 polubienie