…a tu ani słowa o piwie
No jakże to tak,hę?
Jakieś odkrycia,nowe smaki?
Coś godnego polecenia?
Ze swej strony mogę,obok"mojego",francuskiego Kronenbourga,polecić Camden Hells.
Nie taki on diabelski bo ok. 6%,a w dodatku z puszki,niczym sie nie wyróznia…
Ale z kija,w pubie to już wszystko zmienia!
Polecam choć chyba dostępność nie wychodzi poza Wyspy…
Jakie lato? W nocy w Łodzi ponizej 10°.
Ja tu zamarznę.
Piwo? Testowanie zakonczylam. Zostaję przy niewielkich ilosciach żywca.
W Łodzi?
Ee…Z tego co wiem,w Poznaniu cieplej
Ale nie o to chodzi.
Zywiec mi w Anglii nie smakuje.Bez tragedii ale…Być może rozlewany gdzieś pokątnie Nie wiem jak to wytłumaczyć bo to kiedyś był mój ulubiony browar…
Natomiast katastrofa przed którą ostrzegam każdego kto tu zawita,to zielona Łomża
Coorna,nie wiem o co chodzi…W Polsce piłem dziesiątki razy.Kij,puszka czy flaszka…I zawsze było ok.
Tutaj smakuje jak…przepychacz do kolanka pod zlewem.To znaczy,taki syf sie unosi!
Nie żebym próbował…
Z zywcem to tez się nacielam w Hiszpanii. Ale po dokladnym obejrzeniu butelki jednak musiala to byc podroba, sądząc po jakosci nalepki i zawartosci
Ale to było w ruskim sklepie, jeszcze przed embargiem. A teraz widuję w rumuńsko polskim sklepie w Alicante. Ale nie ryzykuje. Wole do kolacji kieliszek sprawdzonego wina. Jeśli już.
Czego z kolei w Polsce nie da się zrobić. Nie wiem czy transport nieprawidłowy, czy źle przechowuja w magazynach i sklepach, ale te które próbowałam tutaj? Blizej im do octu. Zresztą w ogóle mam wrażenie, że w ciągle w Polsce naduzywa się soli, octu i ostrej cebuli.
Rumuńskie piwo,choć nazw nie pamiętam,juz od dekady robi na mnie dobre wrażenie!
Ale to jest nic w porównaniu z litewskim Svyturysem.
Nie piłem od paru lat czyli od covida ale zapamiętałem,może mało odkrywczą rzecz.Chyba w żadnym dotąd przypadku,nie odczuwałem aż takiej różnicy miedzy butelką a puszką…
W każdym razie z butelki,było to kiedyś moje ulubione piwo.
Mam!Jedno z tych rumuńskich,na bank nazywało sie Ursus.Choć akurat to było “takie se”
Temat przeprzepyszny, ale za chwilę pojawi się u mnie córka na kilka godzin więc wypowiem się dopiero po jej wyjeździe. A temczasem pozdrawiam popijając mego ulubionego Warnsteinera.
Warnsteiner…No i klops bo tutaj nie widziałem…
Ten sklep nie ma rumunskiego piwa.
Z alkoholi to kilkanascie gatunków ichniego bimbru, jakies sliwowice, palinki i cos w rodzaju brandy, ale ja tego nie pijam, bo trucizna. Ogolnie prowadza to Rumun i Hiszpanka i dołączył ostatnio Polak z Walencji. Mial spółkę, ale covid niejednego wykończył. Wiec polaczyli siły i handluja towarami rumunskimi, bulgarskimi i polskimi. Niemcy mają swoje sklepy, więc konkrencja.
Mają dwa sklepy i ostatnio zaczeli przez internet - gdzies w promieniu 50 km. Dowożą swoim autem chłodnią.
Ja tam kupuję kiszone ogorki i czasem wędlinę, bo Rumuni mają smaczną.
Otóż w odróżnieniu od kolegi @benasek, który skosztował niemal wszystkie piwa świata, do zlewu po pierwszym łyku wylewając, co poniektóre, jestem zdecydowanym konserwatystą piwnym swą grupę smaków mając, niechętnie otwieram się na nowe. Oczywiście, nie jestem w tym hermetycznie zamknięty, czasem coś nowego do repertuaru włączę. Dziś już posmakowałem 3 Warnsteinery i jednego Lecha na zdrowie tu wszystkim szczególnie autora pytania uwzględniając i rzeczonego benaska, bo bez niego żaden temat piwny ważności mieć nie może.
Autor pytania zapytuje o temat piwny i czemu tu go nie ma. A czy temat chleba jest? Tez nie ma. Dla mnie piwo to jak chleb. Wstyd się chyba przyznać, ale w chacie chleba mogło nie byc, ale piwo było. I jest. W przeciwienstwie do kolegi birbanta lubię smakowac rózne browary i w życiu tego trochę było. Piwo o smaku łososia, maryśki, kukurydziane piwa kilka lat po terminie, mocne w cholerę, słabe, zielone, czerwone, różowe (to już chyba nie było piwo) Jak życ i czegoś takiego nie spróbować? A to jest czasem w naszym zasięgu. Nie piłem piwa z Nepalu. Gdyby ktoś miał, na degustację przyjadę, ale kapsle chować, bo zabiorę…
Własnie wróciłem z trasy, przywiozłem piwa a jakże, m.in. Grinbergen Blanche. Juz pilem, ale jest nowy kapsel…
Jestem.
Jako autor pytania…
To Ty nie odpowiedziałeś na to czy tamto
Zaświadczam, że u kolegi benaska piwa na chacie jest tyle, ze przez kilka dni będąc u niego, zapasów znacząco uszczuplić się nie da , choćby nie wiem jak człowiek byłby ambitny, Nie zapomnę tej nocy, kiedy po arcyciekawej dyskusji nad ranem na chwiejnych nogach udałem się na spoczynek w pokoju do tego przeznaczonem. Oczywiście, po odpoczęciu, już od śniadania nastąpiła kontynuacja degustacji piw rozmaitych…
Jak tak napisałeś, to już się domyślam, gdzie kolega benasek mieszka.
…w browarze?
Skad ja to znam…
Kiedyś,w radiowych czasach,zdarzyło sie że…wszyscy mięli wolne!I u nas i w radiu Afera!
Takiej okazji przepuścić się nie godziło
A ja jeszcze chciałem się pochwalić,moją przyszłą żoną,jak sie pózniej okazało…
Ależ ona była zdumiona,by użyć eufemizmu,gdy zobaczyła jak 6 chłopa uderzyło po śniadaniu by uszczuplać jak Waść prawisz,zasoby,na ówczas,Leżajska
Pracuję z kolegą Gurung z Nepalu.Z małej wioski nieopodal Katmandu…Przepytam go
Ale zaraz…Wspomniałeś o piwie o smaku ryby???
Chyba bym wypuścił pawia na popas…
Ten posmak łososia był w piwie delikatny, aczkolwiek zauważalny, jednak dało się wypić. Myślę, że “pawia” byś jednak nie oddał. Piwo było duńskie, znajdę przy okazji kapsel i zapodam fotkę. Przyznam, że nie pamiętam jak się ten browar nazywał. Raczej to nie był Thor, ale pewien już nie jestem.
Mimo wszystko,trudno wyobrażalne…
W hurtowni piwa. Browar ma za mały asortyment.
Raczej to hurtownia mieszka u benaska.