Lee Kerslake nie żyje [73]

https://www.youtube.com/watch?v=MNRlCrI_Q-s

Tutaj bebnił w Easy Livin’,jednym z najwiekszych przebojów Uriah Heep…
Lee,obok Micka Boxa,gitarzysty,spedzil najwiecej czasu w macierzystej formacji.To bylo chyba 17-18 plyt!
Rak odezwal sie raz jeszcze ale z tego co doczytałem,Lee odchodził w pokoju.
Gral tez w grupie Machine Head z wokalista Uriah Heep,Davidem Byronem.Prócz tego,na solowych plytach O.Osborne’a czy Kena Hensleya.
Do Uriah Heep dołaczył w 1972 roku z okazji sesji do “Demons And Wizards”.I pozostal na dlugo,obecny na najpopularniejszych plytach grupy.
Zdążył sie z Ozzym zaprzyjaznić ale dla mnie to sprawa jakos dziwnie drugoplanowa…Lee Kerslake byl bowiem w jakis zupelnie niezasluzony sposób ignorowany gdy mowilo sie o dorobku UH.Jak Darryl Sweet w Nazareth?Jak Pete Boothe w Budgie?Nawet jak Ian Paice w Deep Purple?
Kiedy spojrze wstecz,tylko Bonzo z Led Zeppelin czy Keith Moon zdawali sie robic roznice…Dlaczego?
Odpowiedz jest przygnebiająca bo akurat ci dwaj odeszli przed czasem,niejako na wlasne życzenie…
A moze to dobrze ze w wieku 73 lat,odchodzi sie bez zgiełku?
Temat na osobną rozmowe…
Żegnaj Lee…

2 polubienia

Byłem na ich koncercie w zeszłym roku, bo to jeden z dinozaurów, których nie widziałem na żywo. Niestety, warszawska Progresja schrzaniła dźwięk, tego po prostu nie dało się słuchać, nawet July Morning brzmiało fatalnie. Jedyny raz w życiu wyszedłem przed końcem koncertu.

1 polubienie

Wiele koncertów w Polsce tak konczyło ale zeby aż tak???

1 polubienie