Czy zwierzęta miewają podobnie?
Jesli po nieudanym ataku na sznurówkę w bucie kot odchodzi potrzasajac z obrzydzeniem wszystkimi lapami to nie wien, czy niezadowolony z siebie, czy okoliczności?
Wątpię. Myślenie fauny jest prostsze.
Z moich obserwacji wynika, że jak cel jest nieruchomy, to normalny kot trafia zawsze.
Nie sądzę, by zwierzęta potrafiły znać uczucie niezadowolenia z siebie. Ale z innych powodów, to na pewno bywają mocno niezadowolone. Mój, na ten przykład wtedy, gdy za ogon go wyciągnąłem ze swej szafki, to wyraził w ten sposób niezadowolenie, że poszedł na górę do sublokatorki, poszarpał jej dokumenty na stole i odgryzł jednorożcowi ogon oraz strącił mikołaja z szafki, któren to mikołaj zamienił się w w kilkanaście skorupek szklanych.
Natomiast samozadowolenie często u zwierzyny występuje, co też widuję u swojego zwierzęcia. Ostatnio, jak mi donosiła była sublokatorka, sowę im na balkon przytargał i bardzo był z siebie zadowolony. Sowa już nie wyrażała żadnych uczuć. Była zabita dokładnie na śmierć.
Nie zawsze, czasem mu sie pazurki zeslizgna.
Ale mozna kota nauczyc, ze jak nie jest skoku pewien to daje sygnal dzwiekowy i wzywa wspomaganie w postaci Duzego.
A co do wyciagania kota za ogon z szafki? Sa lepsze pomysly, bo kazdy kot niczym pliszka swoj ogonek moze nie chwali, ale bardzo ceni
Trafienie w cel, nie oznacza, że go uchwyci. Podziwiam to obliczenie odległości
Czlowiek potrzebowalby solidnego komputera zeby wyliczenia zgrac z ruchem.
A koci mózg nieduzy
US Army probowala koty wykorzystac jako sterowniki, ale okazalo sie, ze kocie cele od ludzkich się różnią i o współpracy nie ma mowy.
Pies potrafi sie zloscic jak male dziecko.I to ma chyba wiekszosc zwierzat choc u zolwia nie zaobserwowalem
A koty potrafia sie obrazac.
Dopoki lodowki nie otwierasz
Mój, to potrafi, jak cholera, okazać wyniosłego focha. Ale jeszcze nie obraził się na mnie, choć powody by miał. To wygląda tak, że jak mu zrobię coś nie po jego myśli, to na wszystkich się obraża, a do mnie się podlizuje, jak gdyby nigdy nic.
Wie kto wedzonym boczkiem zarzadza. półżbiki podobnie jak syjamy mają swoją hierarchię stada i szefowi raczej nie podskakują.
Potrafią byc cwane - jak sie z mamusia nie uda to do tatusia…
A wyglada, ze żbik też tak ma.
Żbiki nie są zwierzętami stadnymi. Typowe samotniki. Nawet w parach nie występują, jak rysie. A ten mój, to nie jest nawet półżbik. Jak się okazało, to typowy stuprocentowy dzikus. Pewnie porzucony przez matkę. Znaleziony przez ludzi, jako kuleczka. Dowiedziałem się o tym dość późno, zresztą nikomu nawet na myśl nie przyszło, że ten maluszek może nie być domowcem.
Koty, a kocury zwlaszcza tez sa samotnikami. Ale zdarza się, ze samce lacza sie w grupy - powiazane genetycznie.
A dziki kot jak znaleziony i wykarmiony przez czlowieka z braku innych wzorcow utozsamia sie z czlowiekiem.
A jak trudno dzikiego kota domowego oddziczyc? Trzeba miec duzo czasu i swieta cierpliwosc.
Tu nie było co oddziczać. Od maleńkości trafił na ludzi. Miał 2 miesiące, jak wziąłem go do siebie. I jest ludziom przyjazny, W domu zachowuje się jak typowy domowiec, do tego bywa sympatyczny i kontaktowy, Zmienia się w plenerze. Staje się łowcą.
Samice żbików samotnie wychowują potomstwo, a kocury nie łączą się w stada. To było widać po Miśku. Gdy był młody, do roku życia, łaził z tymi tu miejscowymi fajtłapami, ale później nagle się od nich odłączył i zaczął samotne wędrówki w dość daleki teren. A one nadal po kilka. Do tej pory to obserwuję,
Instynktu nie zmienisz.
W koncu przodkowie psow tez pluszakami nie byli. Tyle, ze proces oswajania i udomawiania trwa kilka ladnych tysiącleci dluzej niz u kotow.
Paskudny ten instynkt. Głównie o ptaki i ich gniazda mi chodzi. Nie odpuści.
To rowniez problem z kotami domowymi.
Normalnie by zjadl, a tak aportuje duzemu, zeby tenze z glodu mu nie umarl.
Moja syjamka potrafila pol nocy wydlubywac sznurowke z buta, zebysmy sniadanie mieli
Sowę wczoraj targnął. I na balkon dostawił.