Kto pamięta autostopowicza który potem na jachcie, na jeziorach mazurskich zadziwiał Leona Niemczyka i Jolantę Umecką niebezpieczną zabawą nożem? I w ogóle narozrabiał i skonfliktował.
Tak, to ‘Nóż w wodzie’ Romana Polańskiego i Zygmunt Malanowicz jako ów autostopowicz.
W wieku 83 lat zmarł Zygmunt Malanowicz, dobry i ceniony aktor teatralny i filmowy, scenarzysta i reżyser.
Byl taki film,“Trąd”.Polski kryminal jakich swego czasu dosc wiele…Znacznie wyrazniej,zapamietalem go z serialu"Dom"…
Takich mundurowych kreacji bylo wiecej ale jakos tytuly sie mnie nie trzymaja…
No i"Polowanie na muchy".To byl film Wajdy ktory zobaczylem bardzo pozno w calosci i moze dlatego byl takim “uderzeniem no. 2” po “Nożu w wodzie”…
Mimo czestych rol tak pierwszo jak i drugoplanowych,pozostalo we mnie wrazenie jakiegos niespelnienia.Sam aktor prawdopodobnie by temu zaprzeczyl bo realizowal sie tez jako rezyser i scenarzysta ale…Jak to u nas.Jesli sie nie jest na festiwalu w Gdyni lub w Lagowie,wiecej czlowieka ominie niz zobaczy…
A aktorem byl bardzo dobrym.Powiedzialbym,bardzo europejskim ze wskazaniem na francuskosc lub rosyjskosc…O takim dziwnym,jakby na stale wmontowanym"rysie tragicznym"
Przypomnial mi sie jeszcze film,“Tulipany”.Taka komedia obyczajowa o starych kumplach.Takie"Choc goni nas czas",po polsku…
I tak,zamykamy kolejny rozdzial
Wówczas zupelnie niespotykane spojrzenie na czlowieka.Jakby u nas yeb.nego socjalizmu nie było…
Dlatego los rezysera byl przesądzony.Tylko kwestia czasu…
I Roman mial bardzo podobne do tego podejscie.
Dla mnie głównie ten film,byl jak…francuskie"Windą na szafot" choć otoczenie tak krańcowo różne.I Polanski to"francuskie" kino krecil potem w…Anglii [Matnia,Wstręt]…A,zeby bylo weselej,kino amerykanskie siegalo czesto jak po zadne inne [do robienia wlasnych wersji] jak po francuskie wlasnie.
Ale to oczywiscie kwestia gustu po trosze…Przeciez to wspaniale skupienie na wyobcowanym"buntowniku bez powodu"mozna znalezc juz nawet we wloskim neorealizmie u Rosseliniego czy De Sici.
Dla mnie Nóz w wodzie,to obok"Do widzenia,do jutra",najwspanialszy polski film tamtych lat.
Tak się złożyło. Odszedł Krzysztof Krawczyk, pamięć mu się i uznanie należą bo zapracował na to swoimi piosenkami, zasłużył talentem,i radością jaką dał kilku pokoleniom Polaków. Uhonorowaliśmy go.
Malanowicz był mniej popularny ale był artystą dużej klasy. Nie estradowym czy telewizyjnym, czyli znanym wszystkim, ale zasłużonym, z dorobkiem. Nie na darmo grał u Polańskiego i Wajdy oraz w wielu teatrach. Nie wyobrażam sobie aby jego odejście pominąć i nie wspomnieć choćby.
‘Nóż w wodzie’ obejrzałem w kinie wówczas kiedy wszedł na ekrany. To było coś zupełnie innego niż inne filmy wtedy oglądane. Rewelacja, zaskoczenie. I pewnie dlatego mocno utkwił mi w pamięci. A wraz z nim ów Zygmunt którego nazwisko zawsze rzucało mi się w oczy w tłumie kiedy się gdzieś pojawiało.