Nie. To nie z nudów, ani z nadmiaru czasu wziąłem się w końcu za hiszpański.
Podoba mi się ten język, a żeby nie było łatwo, jak to u Ziraaela przeważnie się odbywa, uczę się go po niemiecku.
Szlifując jednocześnie ten drugi.
Gdybym wcześniej wiedział, że ten język jest tak prosty, to bym już hablał, a hablał.
A tak, nie hablam.
Miałem okazję być tam w styczniu. Z technicznych przyczyn nie byłem.
Za późno się dowiedziałem, że coś takiego jest planowane. Widziałem amatorskie filmy z wypadu. Nie wiem, czy moja wątroba byłaby z takiego obrotu spraw zadowolona.
Rum jest przedni. Z rumem jedynie Dominikana dorównuje Kubie (mają tam rum o mocy 75%)
Plaże na Kubie są przepiękne, w szczególności w okolicach Holguin (nigdy nie leć do Varadero) . Bialutki piasek, na którym nie uświadczysz kiepa papierosa (sprzątają), kolorowe rafy dostępne z brzegu. Jedzenie jest dziadowskie, ale nie po jedzenie tam się lata
Nie miałem przyjemności tam dotrzeć, czekam na zmianę ustroju
Ale szlifowałem nie tylko na Karaibach (bo tam wbrew pozorom Hiszpański nie jest dominujący dużo francuskiego, holenderskiego i angielskiego), ale również w hotelach i restauracjach Kalifornii i Texasu