…i kiedys malo mnie to obchodziło.Moze czasem…Moze ten bezdyskusyjny profesjonalizm…
Ale dzisiaj…Ten glos wypalil mi łzy w oczach!
Spluwy reaktywowaly sie w 2008.I myslałem wtedy ze znowu bedzie wiecej krecenia doopami niz muzyką…Błąd!
Robin Finck?To on tam tak zagral ze poczulem sie bezbronny?Nie wiem…Nie pamietam…
Ale to Axl pojawil sie w takim momencie ze zglupialem…Czasem trzeba czasu?
No co za [wystrzalowy] numer?!
Zróbcie sobie głosniej…I dajcie sobie tych 5 minut bez myslenia o czyms innym!
1 polubienie
Czas tego zespołu był czasem kiedy odszedłem od muzyki zalewającej wtedy świat, tzn, przebiegała ona gdzieś obok mojego życia. Właściwie stało się to jeszcze wcześniej, kiedy królowała niejaka Madonna i różne jej klony, a w telewizji jeden wideoclip gonił następny. To nie było dla mnie.
I stało się tak, że Guns N Roses przemknął nie zwracając mojej większej uwagi. Wtedy słuchałem tylko jazzu, muzyki klasycznej i klasyki rockowej z lat wcześniejszych. Odkryłem wówczas muzyczny świat z lat 50. Zasklepiłem się w tym, nie widząc powodu do wyjśca z tej skorupy.
1 polubienie
Bylem w innej sytuacji.Otoczony mlodszym towarzystwem,bylem czasem skazany juz nie tylko na U2 ale Cult,Guns And Roses czy The Jesus And The Mary Chain…Nie wspominam tego zle ale…W domu i tak wracalem do swoich plyt…
Ten ciezszy rock z lat 80-90 jest tak okrutnie wtórny wobec tego co bylo wczesniej ze czasem zęby bolą…
Co nie znaczy ze czasem sie czegoś nie znajdzie.Nie mowiac juz o plytach wyjatkowych jak U2-The Joshua Tree…
1 polubienie