Udało mi sie,po wielu latach,odzyskac ten album
Historia nieżyjącego już Johnny’ego to,jak łatwo sie domyślić,material na niezły kryminał…Dziecko Szkota i litewskiej Żydówki,wylądowało jeszcze w dzieciństwie,w Rodezji.A tam,pomijając tygiel spraw rodzinnych,maly Johhny zainteresowal sie folklorem Zulusów.
Powiedzmy sobie szczerze…Niejeden biały muzyk wlazł w Harlemie do nocnego klubu i powstalo z tego sporo genialnej muzyki.
Ale to co innego grać z czarnymi wtedy w RPA,na oczach obu spoleczności.Clegg ocieral sie czy to o śmierć czy więzienie…
Perkusista jego zespołu,zginal skrytobójczo zamordowany w 1987 roku…
Clegg nie ustępował.Nigdy.
Jego zespół był czarno biały bo przeciez nie wszyscy myśleli tam jak np. Botha…
Ich płyty to mieszanina soulu,zuluskiego folkloru przy odrobinie jazzowych aranżacji.Najcześciej to muzyka bardzo taneczna,przebojowa…
Powiem szczerze…W słońcu wręcz porywa i nie slyszy sie słów skupionych wtedy na walce o wolność…
Jak oni to robili?
Jak można być uśmiechnietym,w kajdanach?
Johnny Clegg zmarł 5 lat temu bo z rakiem trudniej sie walczy niz z apartheidem…
Ja tak obok tematu. Mam dwóch kolegów, którzy się nie znając, spędzili po kilka lat w RPA Jeden z Gdyni, jeden ze Słupska i nigdy się tam nie spotkali. Obaj zdążyli przez Austrię przed stanem wojennym. Kiedy wrócili bardzo dużo rozmawiałem i z jednym, i drugim. Dowiedziałem się ciekawych rzeczy, o których, absolutnie nie mówiono oficjalnie o tym kraju. Oczywiście, poczytałem sobie też trochę o Rodezji i RPA.
Ale tamtejszej muzyki nie znam i to co teraz zapodałeś, słyszę po raz pierwszy. Być może gdzieś obiło mi się o uszy ale nie wpadło w pamięć.
W każdym razie jest to niezła muzyka, ale nie dla mnie.
Muzyka afrykanska jest praktycznie w Europie nieznana.
Mam gdzies w zbiorach skladanke typu domowego CD i owczesnymi przebojami (2003 mniej wiecej) z pogranicza kulturowego Kamerun - RPA.
Pamiątka zdobyczna z Austrii.
Moze nie tyle zdobyczna co prezent.
Akurat multi-kulti tam gdzie mieszkalismy w Linz sie raczej sprawdzalo, trochę problemu bywalo z Jugolami czy czyms co wygladala bardziej na Albanie? I tak Hitler się w grobie przewracal, choc ławeczkę szkolną, w której siedząc, nauki pobierał do dziś mają.
Zawsze mnie to zastanawialo czy aby nie byla to ośla ławka? @collins02 mnie to zawsze zastanawialo co czesto ludzi łączy? Oprocz jedzenia? Chyba umiejętność wydobywania mniej lub bardziej rytmicznych dźwięków z różnych przedmiotów i własnych gardeł. Naukowo okreslane jako muzyka i śpiew.
Zdecydowanie!
Jak wiesz jestem wrogiem multi kulti bo to jedno,wielkie kłamstwo.Co innego jednak walka z terrorem.A przecież nawet nie zbrojna…
A o samym apartheidzie,można do rana.Z tego co ja sie naczytałem,szczególnie w ostatniej dekadzie,do świadomości ogółu,nie dotarlo nic procz propagandowej poprawności politycznej.Ale to osobny temat…
Brat naszej radiowej sekretarki,był tam przez wiele lat,lekarzem.Kapsztad…Ona była z wizyta w polowielat 90-tych i po powrocie,miała co opowiadac…Oj,miała
Paula Simona z albumu “Graceland”,znasz z pewnością…
Kolega do dzis mieszks w RPA.
Lrkarz. Jakos jak wyjechał w polowie lat 80 w ramach pozarządowej Lekarze bez granic, tak zostal.
No za ciekawie to tam nie jest, ale on ponoc jako uznany szaman o zycie sie az tak nie boi.
A z ktorej strony tam rasizm i separatyzmy plemienne?
Profilaktycznie się tam nie wybieram, zeby sorawdzac z pierwszej ręki…
No mi sie raczej z tym od duetu skojarzylo, cos tam dzwonilo, ze po rozstaniu Paul poszedl w kierunku muzyki etnicznej, a Art zaja sie filmem i probami zostania aktorem i cos mizernie mu to szlo?
W kazdym razie gdzies na jakims przegladzie widzialam Arta w filmie. Spiewal zdecydowanie lepiej .
Spotkali się tez ponownie by nagrać koncert w Central Parku.Album ukazal sie w 1982 roku.Paul Simon tez pojawial sie w filmach.Np.Annie Hall,Woody Allena.
Mam 3 plyty Arta i chyba więcej nie kupię.To jednak nie to co w duecie…
Trudno o przykłady gdy kariera solowa przebija dokonania zespołu.Chyba w pop music o to łatwiej bo np. ten cały Harry Styles,nie przestaje mnie zadziwiać.A to były chłopiec z One Direction…
W tych poważniejszych przypadkach tylko nielicznym udaje się dorównywać poziomem macierzystym formacjom.Jon Anderson/Yes,Peter Gabriel/Genesis,R.J.Dio/Rainbow,Steve Hackett/Genesis czy Peter Hammill/Van Der Graaf Generator lub Eric Clapton/Cream,Blind Faith,Derek And Dominos
Jeszcze czym innym jest sukces komercyjny…
Mam!
Człowiek którego kariera solowa,przebiła znacznie osiągniecia z niebylejaką przecież,supergrupą The Yardbirds to zmarły niedawno gitarzysta i kompozytor,Jeff Beck.